Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/210

Ta strona została przepisana.

ci usłużę wedle mej mocy“. Rajmund tak nalegał, aż Wilhelm odpowiedział mu:
„Panie, wiedz tedy, że kocham siostrę pani Małgorzaty, twojej żony, i zda mi się że mam jej wzajemną miłość. Teraz kiedy wiecie o tem, proszę byście mi przyszli z pomocą, lub byście mi bodaj nie szkodzili. — Weź moją rękę i wiarę, rzekł Rajmund, przysięgam ci bowiem i ślubuję, że uczynię dla ciebie wszystko co w mej mocy“. Zaczem dał mu wiarę, a kiedy mu ją dał, Rajmund rzekł: „Pójdziemy do jej zamku, jest w pobliżu. — I ja cię, panie, proszę o to, na Boga“. I wzięli się drogą ku zamkowi Liet. I kiedy wstąpili do zamku, znaleźli dobre przyjęcie u pana Roberta z Taraskonu, męża pani Agnieszki, siostry pani Małgorzaty, jak również u samej pani Agnieszki. I wielmożny Rajmund wziął panią Agnieszkę za rękę i zaprowadził ją do komnaty i siedli na łóżku. I wielmożny Rajmund rzekł: „A teraz powiedz mi, miła szwagierko, na wiarę którą mi jesteś winna, miłujesz-li kogo miłością?“ A ona rzekła: „Tak, panie. — A kogo? spytał. — Och, tego wam nie powiem, odparła; z jakąż wy mową do mnie przychodzicie?“
„W końcu tak ją prosił, aż rzekła, że kocha Wilhelma z Cabfttaing; tak powiedziała, ponieważ widziała Wilhelma smutnym i zamyślonym, a wiedziała dobrze że on kocha jej siostrę; i bała się, by Rajmund nie miał złych myśli o Wilhelmie. Taka odpowiedź sprawiła wielką radość Rajmundowi. Agnieszka opowiedziała wszystko mężowi, a mąż odpowiedział, że dobrze uczyniła, i dał jej słowo że ma swobodę czynić lub mówić wszystko, coby mogło ocalić Wilhelma. Agnieszka nie poniechała tego. Zawołała Wilhelma samego do swej komnaty i została z nim tak długo, że Rajmund myślał iż musiał zażyć z nią miłosnej rozkoszy; rad był z tego i zaczynał myśleć że mu powiedziano nieprawdę o żonie i że tak gadają na wiatr. Agnieszka i Wilhelm wyszli z komnaty, i nagotowano wieczerzę i wieczerzano w wielkiem weselu. A po wieczerzy Agnieszka kazała narządzić łóżko obu panów blisko swoich drzwi,