Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/220

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ LIV
O wychowaniu kobiet..

Obecne wychowanie dziewcząt, owoc przypadku i najgłupszej pychy, zostawia w nich odłogiem zdolności najświetniejsze i najbogatsze w szczęście dla nich samych i dla nas. Ale gdzież jest roztropny człowiek, któryby wykrzyknął bodaj raz w życiu:

że taka jest stworzenia kolej,

I że kobieta doszła swych rozumów miary,

Gdy pozna co opończa, a co szarawary.
Molier, Uczone Białogłowy, II, 7.

W Paryżu, największą pochwałą dla panny na wydaniu jest zdanie: „Ma wiele słodyczy“ i, siłą owczego pędu, nic skuteczniej nie działa na głupców, szukających żony. Zobaczcie ich w dwa lata później, przy śniadaniu, sam na sam z żoną w pochmurny czas, w czapce na głowie, w otoczeniu trzech dryblasów lokajów.
W r. 1818, wniesiono w Stanach Zjednoczonych prawo, skazujące na trzydzieści cztery batogi tego, ktoby nauczył czytać murzyna z Wirginji[1]. Konsekwentne i rozumne prawo!
Czyż same Stany Zjednoczone użyteczniejsze były matce ojczyźnie wówczas gdy były u niej w niewoli, niż od czasu gdy stały się jej równe? Jeżeli praca człowieka wolnego warta jest dwa lub trzy razy więcej od pracy tegoż człowieka w niewoli, czemu nie miałoby być tak samo z myślą owego człowieka?
Gdybyśmy śmieli, wychowywalibyśmy młode dziewczęta wręcz jak niewolnice; dowodem tego jest, że z rzeczy użytecznych umieją jedynie to, czegośmy ich nie chcieli nauczyć.

Ale tę odrobinę wykształcenia, które na nieszczęście uszczkną, obracają przeciw nam, powiedzą pewni mężowie. Bezwątpienia.

  1. Żałuję, że nie mogę odnaleźć we włoskim rękopisie cytatu z urzędowem źródłem tego faktu; pragnąłbym aby można było zadać mu kłam.