póki go nie pobudzi jakiś koncept lub złośliwość, myśli o tej którą kocha i wznosi zamki na lodzie zamieszkałe przez szczęście.
Miłość werterowa otwiera duszę dla wszystkich sztuk, dla wszystkich słodkich i romantycznych wrażeń, dla blasku księżyca, piękności gajów, malarstwa, słowem dla poczucia i smaku piękna, pod jakąbądź się ono zjawi postacią, choćby pod siermięgą. Pozwała znaleźć szczęście nawet bez majątku[1]. Takie dusze, zamiast podlegać przesytowi jak Meilhan, Bezenval, etc., dochodzą do szaleństwa z nadmiaru wrażliwości, jak Rousseau. Kobiety o szlachetnej duszy, które, gdy uleci pierwsza młodość, umieją widzieć miłość tam gdzie ona jest i jaka jest, wymykają się przeważnie don Juanom, którzy mają za sobą raczej ilość niż jakość zdobyczy. Zauważcie, że — na wspak skłonnościom tkliwych dusz — dla tryumfów don Juana potrzebny jest rozgłos, jak dla Werterów tajemnica. Owi mężczyźni, którzy zajmują się kobietami niejako zawodowo, urodzili się zazwyczaj w dostatkach, to znaczy są, z wychowania i z przykładu, samolubni i oschli[2].
Prawdziwi don Juanowie patrzą wkońcu wręcz na kobiety jako na obóz nieprzyjacielski i cieszą się z wszelkiego ich nieszczęścia.
- ↑ Pierwszy tom Nowej Heloizy i wszystkie tomy, gdyby Saint-Preux miał bodaj cień tego charakteru; ale to był prawdziwy poeta, ślamazarny gaduła, rezolutny dopiero wtedy kiedy wyciął perorę, zresztą figura nader płaska. Tacy ludzie mają tę olbrzymią przewagę, że nie drażnią dumy kobiecej i nigdy nie budzą w kochance zdumienia. Proszę zważyć to słowo; w niem tkwi może cała tajemnica powodzenia pospolitych mężczyzn u niepospolitych kobiet. Ale miłość jest namiętnością jedynie o tyle, o ile każe zapomnieć o miłości własnej. Nie czują tedy zgoła miłości owe kobiety, które, jak L., żądają od niej zadowoleń dumy. Ani wiedząc o tem, znajdują się na tym samym poziomie co człowiek prozaiczny, przedmiot ich wzgardy, który w miłości szuka miłości i próżności. One chcą miłości i dumy, ale miłość odchodzi z rumieńcem na czole; jest to najpyszniejszy z despotów: albo jest wszystkiem albo niczem.
- ↑ Odczytać stronicę Andrzeja Chénier, Dzieła, str. 370; lub otworzyć oczy na świat, co jest trudniej: „Naogół, ci, których nazywamy patrycjuszami, dalsi są niż inni ludzie od kochania czegokolwiek“, powiedział Marek Aureli (Myśli, str. 50).