Miłość na sposób Wertera kryje osobliwe rozkosze, po roku lub dwóch, gdy kochanek ma, można rzec, już tylko jedną duszę z przedmiotem kochania, i to, rzecz dziwna, nawet wzgardzony — przez ukochaną. Cobądź robi lub widzi, pyta sam siebie: „Coby powiedziała ona, gdyby była ze mną? Cobym ja jej powiedział o tym widoku Casa-Lecchio?“ Mówi do niej, słucha jej odpowiedzi, śmieje się z jej żartów. O sto mil od niej i pod brzemieniem jej gniewu, chwyta się na takiej myśli: „Leonora była bardzo wesoła dziś wieczór“. Budzi się: „Ależ, mój Boże, powiada sobie z westchnieniem, w domu obłąkanych trzymają mniejszych warjatów odemnie“.
— Niecierpliwisz mnie, powiada przyjaciel, któremu odczytuję tę uwagę; przeciwstawiasz bezustanku człowieka zakochanego don Juanowi, a nie w tem rzecz. Miałbyś słuszność wówczas, gdyby można dowoli wzbudzić w sobie miłość. Ale, w razie obojętności, co począć?
— Zostają miłostki bez okrucieństwa. Okrucieństwo rodzi się zawsze z małej duszy, która potrzebuje upewnić się o własnej wartości.
Idźmy dalej. Don Juanom musi być bardzo ciężko pogodzić się ze stanem duszy, o którym mówiłem przed chwilą. Prócz tego że nie mogą go widzieć ani czuć, nadto rani ich próżność. Omyłką ich życia jest złudzenie, iż zdobędą w dwa tygodnie to, co człowiek bezmiernie zakochany uzyskuje ledwie w pół roku. Opierają się na doświadczeniach poczynionych kosztem tych nieboraków, którzy nie mają ani warunków podobania się kiedy odsłonią serce przed tkliwą kobietą, ani też inteligencji potrzebnej do roli don Juana. Nie chcą widzieć, że to co zyskują, choćby od tej samej kobiety, to nie to samo.
C’est pour cela que des amants trompeurs
Le nombre est grand. Les dames que l’on prie
Font soupirer longtemps les serviteurs,