było zbrodni. Pogoda była na wszystkich obliczach, nikt nie silił się wydać bogatszy niż był, obłuda nie wiodła do niczego. Wyobrażam sobie, że to musiało być zupełne przeciwieństwo Londynu z r. 1822.
Jeżeli brak osobistego bezpieczeństwa zastąpimy słuszną obawą braku pieniędzy, ujrzymy że Stany Zjednoczone, w stosunku do namiętności której monografję próbujemy oto pisać, podobne są wielce do starożytności.
Mówiąc o mniej lub więcej niedoskonałych zarysach namiętnej miłości, jakie nam zostawili starożytni, widzę że zapomniałem o miłościach Medei w Argonautach. Wergili skopjował je w swojej Dydonie. Porównajcie to z miłością taką, jaka jest w nowoczesnej powieści: Dziekan z Killerine naprzykład.
Mieszkaniec Rzymu odczuwa piękność natury i sztuki ze zdumiewającą siłą, głębią i trafnością; ale niech spróbuje rozumować o tem co odczuwa tak mocno, litość bierze słuchać.
Może to stąd, że uczucie posiada od natury, a logikę od rządu.
Widzi się natychmiast, czemu sztuki piękne, poza Włochami, są jedynie lichym żartem; rozprawiają o nich lepiej, ale ogół nic nie czuje.
Bardzo rozumny człowiek, przybyły wczoraj z Madras, powiedział mi w dwugodzinnej rozmowie to, co ja tu strzeszczam w dwudziestu wierszach:
„Owa ponurość, która z niewiadomej przyczyny ciąży nad angielskim charakterem, wnika tak głęboko w serca, że, na krańcu świata, w Madras, kiedy Anglik może uzyskać kilka dni wakacyj, opuszcza corychlej bogate i kwitnące Madras, aby się rozerwać nie-