co we francuskiem miasteczku Pondichéry, które, bez bogactw i prawie bez handlu, kwitnie pad ojcowskim rządem pana Dupuy. W Madras pije się burgunda po trzydzieści sześć franków; ubóstwo Francuzów z Pondichéry sprawia, że w najwytworniejszych towarzystwach za chłodniki starczy duża szklanka wody. Ale zato ludzie się tam śmieją“.
Obecnie, większa panuje wolność w Anglji niż w Prusach. Klimat jest ten sam co w Królewcu, Berlinie, Warszawie, miastach, które bynajmniej nie odznaczają się smutkiem. Klasy robotnicze mniej tam mają bezpieczeństwa, a piją równie mało wina co w Anglji; są też o wiele gorzej ubrane.
Arystokracja w Wenecji i w Wiedniu nie jest smutna.
Widzę tylko jedną różnicę: w krajach wesołych mało się czyta Biblji i kwitnie tam miłość. Proszę mi wybaczyć, że wracam często do dowodu, który mi się wydaje nie dosyć przekonywujący. Pomijam dwadzieścia faktów w tym samym sensie.
Widziałem świeżo w pięknym zamku pod Paryżem młodego człowieka, bardzo przystojnego, inteligentnego, bogatego, liczącego niespełna dwadzieścia lat; przypadek sprawił, że był tam przez dłuższy czas prawie sam na sam z ośmnastoletnią panną, ładną, utalentowaną, wykształconą i również bardzo bogatą. Któżby się nie spodziewał gwałtownej miłości? Nic a nic; oba te ładne stworzenia odznaczały się taką dawką próżności, że każde zajmowało się jedynie sobą i wrażeniem jakie ma sprawić.
Przyznaję, nazajutrz po wielkim czynie[1], wściekła pycha wtrąciła ten naród we wszelakie błędy i głupstwa. Oto wszakże rys,
- ↑ Hiszpanja i jej opór Napoleonowi (Przyp. tłum.).