gną do kurtyzan, to znaczy do kobiet, które jawny błąd postawił poza komedjami wstydu (Życie Foxa).
W wypadku miłości zatamowanej przez zbyt szybkie zwycięstwo, widziałem, jak u tkliwych natur krystalizacja sili się wytworzyć potem. Ona powiada ze śmiechem: „Nie, nie kocham cię“.
Obecne wychowanie kobiet, dziwaczna mięszanina pobożnych ćwiczeń i zmysłowych piosenek (di piacer mi balza il cor z Gazza ladra), jest rzeczą doskonale obliczoną na odpędzenie szczęścia. Wychowanie to wydaje najbardziej pomylone głowy. Pani de R..., która lękała się śmierci, umarła świeżo, dla tego że ją bawiło wyrzucać lekarstwa przez okno. Te biedne kobieciątka biorą niedorzeczność za wesołość, dlatego że wesołość ma często pozory niedorzeczności. To tak jak Niemiec, który objawia temperament tem, że się rzuca z okna.
Pospolitość, gasząc wyobraźnię, ścina mnie natychmiast śmiertelną nudą; np. dziś wieczór, gdy urocza hrabina K.... pokazywała mi listy swoich kochanków, które mnie uraziły swą pospolitością.
Wyobraźnia nie była zgaszona; była zbłąkana i, pod wpływem wstrętu, rychło przestała sobie odtwarzać gruboskórność tych płaskich amantów.
Skoro tylko prawdziwa miłość spotyka przeszkody, rodzi z wszelkiem prawdopodobieństwem więcej niedoli niż szczęścia;