ograniczona władza, jaką Paryżanka sprawuje w swoim salonie. Jest ona, dosłownie, wszechwładną panią mężczyzn którzy ją otaczają i których szczęście, przynajmniej na jeden wieczór, zawsze zależy od jej kaprysu: mam na myśli szczęście zwykłych przyjaciół. Jeśli się nie spodobasz kobiecie która panuje w swej loży, ujrzysz w jej oczach nudę i nie zostaje ci nic lepszego jak ulotnić się na ten wieczór.
Jednego dnia, wybrałem się z panią Gherardi w stronę Cascata del Reno: spotkaliśmy malarza Oldofredi samego, z twarzą zamyśloną ale nie ponurą. Pani Gherardi skinęła nań i zagadnęła go aby mu się lepiej przyjrzeć. — Jeśli się nie mylę, szepnąłem, biedny Oldofredi utonął po uszy; niech mi pani powie, błagam, mnie, swemu wiernemu wyznawcy, do jakiego punktu choroby miłosnej doszedł obecnie, wedle pani? — Widzę, rzekła pani Gherardi, jak się przechadza sam i mówi sobie raz po raz: Tak, ona mnie kocha. Następnie, zabawia się doszukiwaniem w niej nowych uroków, rozbieraniem nowych przyczyn kochania jej do szaleństwa. — Nie sądzę, aby był tak szczęśliwy. Oldofredi musi mieć często okrutne wątpliwości; nie może być tak pewny czy Florenza go kocha; nie wie, jak my, do jakiego stopnia w tego rodzaju sprawach ona mało dba o bogactwo, stanowisko, formy[1].
Oldofredi jest sympatyczny, zgoda, ale jest tylko biedny cudzoziemiec. — To nic, rzekła pani Gherardi, założę się, żeśmy go spotkali w chwili, gdy przeważały widoki nadziei. — Ale, rzekłem, wyglądał głęboko wzruszony, musi miewać chwile straszliwej męki, powiada sobie: Ale czy ona mnie kocha? — Wyznaję, odparła pani Gherardi zapominając niemal że mówi do mnie, iż, kiedy odpowiedź jaką się daje samemu sobie jest pomyślna, przeżywa się chwilę boskiego szczęścia, z którem nic w świecie nie da się porównać. Oto z pewnością co jest najlepszego w życiu.
- ↑ Wszystko jest wręcz przeciwnie we Francji a we Włoszech. Naprzykład bogactwo, urodzenie, wychowanie, skłaniają do miłości z tamtej strony Alp, oddalają zaś od niej we Francji.