objąć spojrzeniem cały las, het poza jeziorko. Jest zupełnie pewna, że nieznajomy nie może jej widzieć, wówczas myśli o nim z całą swobodą. Przychodzi jej pewna myśl i dręczy ją. Jeśli on przypuszcza, że ona nie zwraca uwagi na jego bukiety, pomyśli że gardzi jego hołdem, będącym, ostatecznie, jedynie prostą grzecznością; jeśli ma bodaj trochę dumy, nie zjawi się już. Cztery dni upływają, ale jak wolno! Piątego dnia, panienka, przechodząc przypadkiem koło dębu, nie mogła się oprzeć pokusie zerknięcia w dziuplę, w której widziała że on składa bukiety. Była z guwernantką, nie miała się czego obawiać. Ernestyna myślała, że znajdzie jedynie zwiędłe kwiaty; z niewymowną radością ujrzała bukiet najrzadszych i najładniejszych kwiatów, olśniewającej świeżości; ani jeden płatek nie zwiądł. Ledwie zbadawszy to wszystko ukradkowem spojrzeniem, przebiegła, nie tracąc z oczu guwernantki, z lekkością gazeli cały lasek na sto kroków dokoła. Nie ujrzała nikogo; pewna że jej nikt nie śledzi, wraca pod drzewo, ośmiela się poić oczy widokiem cudnych kwiatów. O nieba! jest mały, ledwie dostrzegalny kawałek papieru, przywiązany do wstążki bukietu. „Co tobie, Ernestynko? rzecze guwernantka, zaniepokojona lekkim okrzykiem, który wydarło to odkrycie. — Nic, moja droga, kuropatwa zerwała mi się z pod nóg“. — Dwa tygodnie temn, Ernestynie nie przyszłoby na myśl kłamać. Zbliżyła się pomału do prześlicznego bukietu; schyla głowę i z policzkami w ogniu, nie śmiejąc dotknąć kawałeczka papieru, czyta:
„Od miesiąca już co rano składam bukiet. Czy ten będzie natyle szczęśliwy, aby go zauważono?“
Wszystko jest czarujące w tym ładnym bileciku; angielskie pismo, którem skreślono te słowa, jest niezmiernie wykwintne. Od czterech lat odkąd opuściła Paryż i najmodniejszy klasztor dzielnicy Saint-Germain, Ernestyna nie widziała nic równie pięknego. Czerwieni się mocno, biegnie do guwernantki i prosi aby wracać. Aby skrócić drogę, zamiast skręcić w dolinę i okrążyć jak zwykle jezioro, Ernestyna biegnie ścieżką wiodącą przez mostek wprost
Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/359
Ta strona została przepisana.