biej, widziała w tem jedynie prostą przyjaźń. Jeżeli wzięła różę, to z obawy, iż, w przeciwnym razie, zrobi przykrość swemu nowemu przyjacielowi i postrada go. „Zresztą, powiadała sobie po długim namyśle, nie trzeba być dla nikogo niegrzeczną“.
Sercem Ernestyny miotają najgwałtowniejsze uczucia. Przez cztery dni, które młodej samotnicy zdają się wiekiem, wstrzymuje ją nieokreślona obawa; nie wychodzi z zamku. Piątego dnia, stryj, coraz niespokojniejszy o jej zdrowie, zmusza ją do przechadzki w stronę gaiku; Ernestyna zbliża się do nieszczęsnego drzewa i czyta na kawałku papieru w bukiecie:
„Jeżeli pani raczy zerwać tę centkowaną kamelję, będę w niedzielę w kościółku“.
W niedzielę, Ernestyna ujrzała mężczyznę ubranego nader skromnie, mającego może lat trzydzieści pięć. Zauważyła, że nie miał nawet wstążeczki orderu. Modlił się z książki, ale trzymając ją tak, że ani na chwilę nie spuścił z Ernestyny oczu. Wynikło z tego, że przez całą mszę niezdolna była zebrać myśli. Wychodząc ze starożytnej stalli, upuściła książkę do modlenia; podnosząc ją, omal sama nie upadła. Niezręczność ta przyprawiła ją o rumieniec. „Musiałam mu się wydać tak niezgrabna, rzekła sobie, że będzie się wstydził o mnie myśleć“. Istotnie, od tego drobnego wypadku nie ujrzała już obcego. Napróżno, siedząc już w powozie, kazała zatrzymać konie aby rozdać nieco groszy wiejskim urwisom; w gromadkach gwarzących przed kościołem nie spostrzegła tego, na którego w czasie mszy nie śmiała popatrzeć. Ernestyna, która dotąd była wcieleniem szczerości, powiedziała że zapomniała chustki. Służący wrócił do kościoła i długo szukał w kolatorskiej ławce, oczywiście bez skutku. Ale zwłoka spowodowana tym podstępem nie zdała się na nic; myśliwy nie pojawił się. „To jasne, rzekła sobie; panna de C... powiedziała mi raz że nie jestem ładna i że mam w spojrzeniu coś despotycznego i odpychającego; brakowało jeszcze niezręczności; oczywiście zraził się do mnie“.
Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/363
Ta strona została przepisana.