daleko. Młoda dziewczyna miała umysł jasny, żywy, świeży, jak powietrze — w jej górach. Stryj jej (niegdyś człowiek wysokiej inteligencji i posiadający jeszcze umysł dość bystry w zakresie paru przedmiotów które go zajmowały) zauważył, że ona ogarnia samorzutnie wszystkie następstwa danej myśli. Zacny staruszek, kiedy był w dobrym humorze (gospodyni zaś zauważyła, że ten żart jest nieomylną oznaką dobrego humoru) lubił żartować z wojskowego, jak go nazywał, rzutu oka Ernestyny. Może właśnie ten przymiot dał jej odegrać tak świetną rolę, później kiedy się pojawiła w świecie i odważyła się mówić. Ale, w danym momencie, Ernestyna, mimo swej inteligencji, zgubiła się w rozumowaniach. Dwadzieścia razy postanawiała nie iść już pod drzewo. „Jedna nieopatrzność, mówiła sobie, trącąca dzieciństwem podlotka, może mnie zgubić w jego oczach“. Mimo subtelnych argumentów na które obracała całą siłę rozumu, nie posiadła jeszcze owej tak trudnej sztuki opanowania namiętności. Miłość, która biedną dziewczynę wypełniała bez jej wiedzy, paczyła wszystkie jej rozumowania i aż nadto parła ją ku nieszczęsnemu drzewu. Po wielu wahaniach, znalazła się tam z pokojówką koło pierwszej. Pobiegła przodem i, z oczami promiennemi radością, znalazła się pod drzewem, biedna mała! Zdawało się, że nie idzie, ale fruwa po murawie. Stary botanik, również biorący udział w przechadzce, zwrócił na to uwagę pokojówki, gdy Ernestyna oddalała się pędem.
Całe szczęście Ernestyny znikło w mgnieniu oka. Nie iżby nie znalazła bukietu w dziupli; owszem, był, śliczny i świeży, co jej sprawiło żywą radość. Widać niedawno on znajdował się w tem miejscu. Szukała na murawie śladu jego kroków; ucieszyło ją również, że w miejsce skrawka papieru, znajdował się list, i to długi. Pobiegła oczami do podpisu, pragnąc się dowiedzieć jak jemu na imię. Przeczytała; list wypadł jej z rąk wraz z bukietem. Wstrząsnął nią śmiertelny dreszcz. Wyczytała nazwisko Filip Astézan. Otóż, Astézan znany był w zamku hrabiego S... jako kochanek pani Dayssin, bogatej i wykwintnej Paryżanki, która co roku gorszyła
Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/369
Ta strona została przepisana.