Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/45

Ta strona została przepisana.

kochanek jego ubóstwianej, oraz pewien błysk dostrzeżony w jego oczach, są djamentem krystalizacji[1] del Rossa.
Myśl o tem, zrodzona w ciągu wieczora, rozmarza go na całą noc.

Niespodziewana odpowiedź, która mi pozwala wejrzeć jaśniej w duszę czułą, szlachetną, gorącą, lub, jak mówi gawiedź, roman-

  1. Nazwałem to studjum książką ideologiczną. Celem moim było zaznaczyć, że, choć ma ono tytuł Miłość, nie jest to romans, a zwłaszcza nie jest tak zabawne jak romans. Przepraszam filozofów, że użyłem słowa ideologja: nie było z pewnością moim zamiarem przywłaszczać sobie tytuł, do którego miałby prawo kto inny. Jeżeli ideologja jest szczegółowym opisem idej i wszystkich ich składowych części, niniejsza książka jest szczegółowym i drobiazgowym opisem wszystkich uczuć, tworzących namiętność zwaną miłością. Następnie wyciągam z tego opisu pewne wnioski, np. sposób leczenia miłości. Nie znam wyrazu, któryby określał po grecku rozprawę o uczuciach, jak ideologja oznacza rozprawę o idejach. Mogłem był poprosić o wymyślenie takiego wyrazu któregoś z uczonych przyjaciół, ale dość już mam kłopotu z tem, że musiałem przyjąć nowe słowo krystalizacja, i bardzo możliwe jest, jeśli to studjum znajdzie czytelników, że mi nie przebaczą tego neologizmu. Zapewne, byłoby dowodem talentu literackiego uniknąć go; próbowałem, ale bez powodzenia. Bez tego słowa, które, mojem zdaniem, wyraża główne zjawisko owego szaleństwa zwanego miłością, szaleństwa dostarczającego człowiekowi największych rozkoszy na ziemi, — bez tego słowa, które trzebaby wciąż zastępować długiemi omówieniami, opis tego co się dzieje w głowie i sercu zakochanych stałby się zawiły, ciężki, nudny dla mnie, autora: cóż dopiero dla czytelników?
    Proszę tedy czytelnika, którego nazbyt urazi słowo krystalizacja, aby zamknął książkę. Nie pragnę (zapewne szczęśliwie dla siebie) licznych czytelników. Byłoby mi miło przypaść do smaku paru dziesiątkom osób w Paryżu, których nie ujrzę nigdy, ale których na nieznane kocham do szaleństwa. Naprzykład jakiejś młodej pani Roland, czytającej ukradkiem i za najmniejszym szelestem chowającej szybko książkę do szuflady w warsztacie ojca rytownika. Dusza taka jak pani Roland przebaczy mi, mam nadzieję, nietylko słowo krystalizacja, użyte na określenie tego aktu szaleństwa, ujawniającego nam wszystkie doskonałości w kobiecie którą zaczynamy kochać, ale jeszcze i inne śmiałe skróty. Wystarczy wziąć ołówek i wpisać między wierszami po kilka słów których brakuje.