już prawie rozkoszy w myśli o ukochanej, i, mimo że znękani jej srogością, czujemy się niemal jeszcze nieszczęśliwsi, nie znajdując w życiu żadnej treści. Smutna i rozpaczliwa nicość zastępuje istnienie burzliwe, to pewna, ale ukazujące całą naturę z nowej, patetycznej, zajmującej strony.
To wszystko stąd, że za ostatnią bytnością u swej lubej znalazłeś się w położeniu, z którego już poprzednio wyobraźnia twoja wycisnęła wszystko możebne: naprzykład, po okresie chłodu, obchodzi się z tobą mniej źle, dopuszczając ściśle tego samego i temi samemi oznakami wywołanego stopnia nadziei co w innej epoce; wszystko to czyni może bezwiednie. Wyobraźnia odnajduje na swej drodze pamięć i jej smutne przestrogi; krystalizacja[1] ustaje natychmiast.
Przekonałem się dziś wieczór, że muzyka, kiedy jest doskonała, działa na serce podobnie jak obecność ukochanej, to znaczy daje szczęście niewątpliwie najwyższe na ziemi.
Gdyby wszyscy odczuwali ją w ten sposób, nie byłoby nic bardziej nastrajającego do miłości.
- ↑ Radzono mi usunąć zupełnie ten wyraz, lub też, jeśli tego nie zdołam osiągnąć dla braku talentu literackiego, przypominać często, że pod krystalizacją rozumiem pewną gorączkę wyobraźni, która zmienia do niepoznania przedmiot najczęściej dość pospolity i czyni zeń coś jedynego w świecie. Dla dusz, które nie znają innej drogi do szczęścia niż próżność, konieczne jest, aby człowiek, który stara się wzbudzić tę gorączkę, wiązał starannie krawat i baczył nieustannie na tysiąc szczegółów, wykluczających wszelką swobodę. Kobiety światowe uznają skutek, przecząc równocześnie przyczynie, lub nie widząc jej.
- ↑ Kopia dziennika Lisia