Nic naturalniejszego; zdumienie, które każe długo myśleć o rzeczy nadzwyczajnej, stanowi już połowę pracy mózgowej, potrzebnej do krystalizacji.
Przytoczę początki miłości Serafiny (Gil Blas, t. II, str. 142). To don Fernando opowiada swą ucieczkę przed zbirami Inkwizycji. „Przebywszy kilka alej w głębokiej ciemności, wśród ulewnego deszczu, dotarłem do jakiegoś salonu, którego drzwi były otwarte; wszedłem i rozejrzawszy się w jego przepychach... zauważyłem drzwiczki, otwierające się bez klucza. Uchyliłem je i ujrzałem szereg pokoi, z których tylko ostatni był oświetlony. Co czynić? rzekłem do siebie... Nie mogłem się oprzeć ciekawości. Posuwam się naprzód, przebywam kolejno pokoje i docieram tam gdzie było światło, to jest świeca, płonąca na marmurowym stole, w złocistym świeczniku... Ale niebawem, obracając oczy na łoże, którego kotary były rozchylone z powodu gorąca, ujrzałem przedmiot, który pochłonął całą mą uwagę: była to młoda kobieta, która, mimo rozlegającego się właśnie grzmotu, spała głębokim snem... Zbliżyłem się... wzruszony, zachwycony... Gdy tak upajałem się rozkoszą oglądania jej, zbudziła się.
„Wyobraźcie sobie jej zdumienie, gdy ujrzała w swoim pokoju, w nocy, obcego mężczyznę. Zadrżała na mój widok i wydała krzyk... Starałem się ją uspokoić; przyklękając na jedno kolano, rzekłem: „Pani, zechciej być bez obawy...“ Krzyknęła na dworki... Ośmieliwszy się nieco w obecności służebnej, spytała wyniośle kto jestem etc. etc.“
Oto pierwsze widzenie, którego niełatwo zapomnieć. Cóż głupszego, przeciwnie, w naszych dzisiejszych obyczajach, niż urzędowna i niemal sentymentalna prezentacja młodej dziewczynie jej przyszłego! Ta legalna prostytucja obraża wręcz uczucie wstydu.
„Widziałem dziś popołudniu, 17 lutego 1790 (powiada Chamfort), uroczystość t. zw. rodzinną, to znaczy ludzi uchodzących za uczciwych, czcigodne towarzystwo, cieszące się szczęściem panny de Marille, młodej osoby, pięknej, inteligentnej, cnotliwej,
Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/72
Ta strona została przepisana.