„Wkrótce po tym naszym tańcu, król opuścił bal; Herman, który należał do świty, musiał iść za nim. Wraz z nim znikł dla mnie cały świat. Daremnie starałabym się odmalować bezmiar nudy, jaka mnie ogarnęła z utratą jego widoku. Równała się jej jedynie gwałtowna chęć, aby się znaleźć sama.
„Wreszcie zdołałam się wymknąć. Skoro tylko zamknęłam się na dwa spusty w swoim pokoju, siliłam się zwalczyć swą namiętność. Łudziłam się, że mi się to powiodło. Och, droga przyjaciółko, jakże drogo zapłaciłam owego wieczora i następnych dni tę przyjemność, iż mogłam dotąd wierzyć w swoją cnotę!“
To, co przytoczyłem, to dokładny obraz wydarzenia, które stało się nowinką dnia, gdyż, po upływie kilku tygodni, biedna Wilhelmina była zbyt nieszczęśliwa, aby móc ukryć swą miłość. Taki był początek długiego szeregu nieszczęść, które położyły kres jej życiu tak młodo i w tak tragiczny sposób: zginęła, otruwszy się sama, lub otruta przez swego kochanka. Wszystko co mogliśmy dojrzeć w tym młodym kapitanie, to że tańczył bardzo dobrze; był bardzo wesoły, pewny siebie, wyglądał na dobrego chłopca i lubił dziewczęta; pozatem ledwie że szlachcic, zupełnie biedny i nie przyjmowany u dworu.
Nietylko nie trzeba tu nieufności, ale trzeba znużenia nieufnością, trzeba niejako niecierpliwego zuchwalstwa wobec życia. Bezwiednie, dusza zmęczona życiem bez miłości, mimowoli pociągnięta przykładem innych kobiet, pokonawszy wszelki lęk przed życiem, zmierżona smutnemi tryumfami pychy, stworzyła sobie nieświadomie ideał. Spotyka istotę podobną do tego wzoru; krystalizacja poznaje swój przedmiot po wzruszeniu jakie budzi, i poświęca na zawsze panu swoich losów to, o czem marzyła oddawna[1].
Kobiety, podległe temu nieszczęściu, są zbyt dumne, aby pokochać inaczej niż z porywu namiętności. Byłyby ocalone, gdyby mogły się zniżyć do miłostek.
- ↑ Niektóre zdania zaczerpnięto * Crébilona, tom III.