Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/100

Ta strona została skorygowana.
IX

Ale trzeba wrócić do ogródka przy ulicy Caumartin. Tam, co wieczora w lecie, czekały nas butelki zimnego piwa, którego nam nalewała duża i piękna kobieta, pani Romanée, separowana żona jakiegoś drukarza hultaja, a kochanka Maissonnette’a, który ją kupił od narzeczonego męża za dwa czy trzy tysiące franków.
Tam zachodziliśmy często, Lussinge i ja. Wieczorem, spotykaliśmy na bulwarze pana Darbelles, człowieka sześciu stóp wzrostu, naszego przyjaciela z dzieciństwa, ale bardzo nudnego. Mówił nam o kursach Gebelina i chciał wybić się przez wiedzę. Powiodło mu się lepiej na inny sposób, bo dziś jest ministrem. Szedł zwykle do matki na ulicę Caumartin; aby się odczepić od niego, wstępowaliśmy do Maisonnette‘a.
Zaczynałem owego lata odradzać się nieco dla świata. Dochodziłem do tego aby nie myśleć o Medjolanie przez pięć albo sześć godzin z rzędu; jedynie obudzenie było jeszcze gorzkie dla mnie. Czasami zostawałem w łóżku, snując czarne myśli.
Słuchałem tedy z ust Maisonnette‘a opisu sposobu, w jaki władza, jedyna rzecz realna, rozmieszczona była w Paryżu owego roku 1821. Przybywając do jakiegoś miasta, pytam zawsze: 1) O dwanaście najładniejszych kobiet; 2) o dwunastu najbogatszych mężczyzn; 3) kto jest człowiekiem, który mnie może kazać powiesić.
Maisonnette odpowiadał wcale dobrze na moje pytania. Ze zdumieniem ujrzałem, że on był szczery w swojej miłości dla słowa