Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/103

Ta strona została skorygowana.

Muszę tu coś dodać dla kobiety uczciwej i cnotliwej, jeżeli kiedy jej oko zatrzyma się na tych kartach. Przedewszystkiem, pięćset franków w r. 1822, to tyle, co tysiąc w t. 1872. Powtóre, pewna urocza kupczyni przyznała mi się, że, przed pięciomaset frankami Maisonnette’a, widziała w życiu tylko dubeltowego napoleona.
Ludzie bogaci są bardzo niesprawiedliwi i bardzo komiczni, kiedy się bawią we wzgardliwych sędziów wszystkich grzechów i zbrodni popełnionych dla pieniędzy. Spójrzcie na ohydne nikczemności i na dziesięć lat zabiegów, jakie sami czynią u dworu, aby zdobyć tekę ministra. Spójrzcie na życie księcia Decazes, od jego upadku w 1820 r. do dziś.
Jestem tedy w roku 1822, spędzam trzy wieczory w tygodniu w Opéra-Bouffe i jeden czy dwa u Maissonnette’a przy ulicy Caumartin. Kiedy miałem zmartwienie, wieczór był zawsze trudnym momentem mego życia. W dnie opery, od północy do drugiej w nocy, byłem u pani Pasta z Lussinge’m, Michevaux, Fiori, etc.
Omal nie miałem pojedynku z człowiekiem bardzo wesołym i bardzo odważnym, który chciał abym go przedstawił pani Pasta. To ów miły Edward Edwards, ten Anglik — jedyny ze swego plemienia, który miał zwyczaj oddawać się wesołości, mój towarzysz podróży do Anglji, który w Londynie chciał się bić za mnie.
Pamiętacie, że mnie ostrzegł o brzydkim błędzie: żem nie dość zwrócił uwagę na obrażający przytyk jakiegoś chama, kapitana statku w Calais.
Wymówiłem się od przedstawienia go. Było późno, a już wówczas ten dobry Edward o dziewiątej wieczór był innym człowiekiem niż rano.
— Czy pan wie, drogi panie B. — rzekł — że miałbym wszelkie prawo się obrazić.
— Czy pan wie, drogi panie Edwards, że ja mam honoru nie mniej od pana i że pańskie wynurzenia są mi obojętne, etc.
Zaszło to bardzo daleko; ja strzelam wybornie, walę dziewięć