Podinas, damę dworu księżnej de Berry, i później czy przedtem kochankę sławnego księcia Raguzy. Jednego dnia, nieostrożnie — to jest, jeśli się nie mylę, jedna z moich licznych wad — droczyłem się z panią de Lussinge na temat arcybiskupa.
Było to u hrabiny d‘Argout.
— Kuzynko, każ milczeć panu Beyle, krzyknęła wściekła.
Od tej chwili była moim wrogiem, mimo że z dość dziwnemi nawrotami kokieterji. Oto webrnąłem w epizod bardzo długi; ciągnę dalej, bo widywałem Lussinge‘a dwa razy dziennie przez ośm lat, a później trzebaby wrócić do tej wielkiej i kwitnącej baronowej, która ma blisko pięć stóp i sześć cali.
Posag, pensja szefa kancelarji w ministerjum policji oraz darowizny matki, dały Lussinge’owi razem, około r. 1823, jakieś dwadzieścia dwa czy dwadzieścia trzy tysiące renty. Z tą chwilą, opanowało go jedno uczucie: obawa aby tego nie stracić. Gardząc Burbonami — nie tyle co ja, który mam zasady polityczne — ale gardząc nimi jako niezgrabiaszami, doszedł do tego, że nie mógł znieść bez ataku irytacji przejawu ich niezręczności. Widział w tem natychmiast niebezpieczeństwo dla swego dobrobytu. Codziennie był jakiś nowy tego przykład, jak można sprawdzić w dziennikach od r. 1826 do 1830. Lussinge chodził wieczór do teatru, ale nie bywał nigdzie: wstydził się trochę swego stanowiska. Co rano spotykaliśmy się w kawiarni: opowiadałem mu, czego się dowiedziałem poprzedniego dnia; najczęściej dowcipkowaliśmy na temat różnicy naszych przekonań. 3-go stycznia 1830, zdaje mi się, zaprzeczył mi jakiegoś faktu antyburbońskiego, którego dowiedziałem się u pana Cuvier, wówczas radcy Stanu, wielkiego ministerjała. Głupi ten wybryk spowodował długie milczenie: minęliśmy Luwr, nie mówiąc słowa. Miałem wówczas jedynie na najskromniejsze życie; on, jak wiadomo, miał dwadzieścia dwa tysiące rocznie. Uważałem od roku, że przybiera ze mną tony wyższości. W czasie naszych dyskusyj politycznych, powiadał mi:
Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/24
Ta strona została skorygowana.