— Ba, pan nie masz majątku.
Wreszcie zdobyłem się na bardzo ciężkie postanowienie: zmieniłem kawiarnię, nie uprzedzając go. Od dziewięciu lat chodziłem codziennie o wpół do jedenastej do kawiarni Rouen, prowadzonej przez pana Pique, poczciwego mieszczucha, oraz panią Pique, wówczas bardzo ładną, od której Maisonnette, jeden z naszych wspólnych przyjaciół, uzyskiwał schadzki po pięćset franków sztuka. Przeniosłem się do Lemblina, słynnej kawiarni liberalnej, również w Palais-Royal.
Widywałem Lussinge’a już tylko co dwa tygodnie; później, nasza zażyłość, która stała się, jak sądzę, potrzebą dla nas obu, chciała się często nawiązać, ale nigdy nie miała siły. Wiele razy później, muzyka albo malarstwo, których był znawcą, były dla nas terenem neutralnym; ale cała impertynencja jego wzięcia wracała bardzo ostro ilekroć zeszliśmy na politykę i kiedy się bał o swoje dwadzieścia dwa tysiące; nie było sposobu rozmawiać. Jego zdrowy rozsądek bronił mi się zapuszczać zbyt daleko w moje iluzje poetyckie. Moja wesołość — bo stałem się wesoły, lub raczej nauczyłem się udawać wesołego — rozchmurzały jego ponurą złośliwość, a zwłaszcza jego piekielną obawę stracenia.
Kiedy ja, w roku 1830, objąłem małą posadkę, zdaje mi się, ze moja pensja wydała mu się zbyt wysoka. Ale ostatecznie, od 1821 do 1828, widywałem Lussinge’a dwa razy dziennie i, z wyjątkiem miłości oraz planów literackich, z czego nie rozumiał nic, gawędziliśmy szeroko o każdym moim postępku, w Tuilerjach i na wybrzeżu Luwru, które wiodło do jego biura. Od jedenastej do dwunastej rano byliśmy razem, i często udało mu się rozproszyć moje zgryzoty, o których nie miał pojęcia.
No, skończyłem wreszcie ten długi epizod; ale chodziło o główną osobistość tego pamiętnika, człowieka, któremu później zaszczepiłem w tak zabawny sposób moją frenetyczną miłość do pani Azur (Alberty de Rubempré), której jest od dwóch lat wiernym
Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/25
Ta strona została skorygowana.