zaczepiając mnie na ulicy. „Oto człowiek, który mnie lekceważy“, powiada sobie jego próżność, i nie ma racji.
Stąd moje szczęście, kiedy się przechadzam dumnie po obcem mieście (Lancaster, Torre del Greco, etc.) dokąd przybyłem przed godziną i gdzie jestem pewny że mnie nikt nie zna. Od kilku lat zaczyna mi brakować tego szczęścia. Gdyby nie morska choroba, puściłbym się z przyjemnością do Ameryki. Czy uwierzycie? Nosiłbym z przyjemnością maskę, zmieniałbym z rozkoszą nazwisko. Tysiąc i jedna nocy, które uwielbiam, wypełniają więcej niż ćwierć mojej głowy. Często myślę o pierścieniu Angeliki; największą moją przyjemnością byłoby zmienić się w długiego blondasa Niemca i przechadzać się tak po Paryżu.
Widzę, przeglądając te kartki, że byłem przy panu de Tracy. Ten starzec tak kształtny, zawsze czarno ubrany, w swoim obszernym zielonym surducie, stojący przed kominkiem to na jednej, to na drugiej nodze, miał sposób mówienia, który był przeciwieństwem jego pism. Spostrzeżenia subtelne, wytworne; brzydził się jaskrawszem słowem jak klątwą, a pisze jak jaki wójt gminny. Energiczna prostota, którą, jak się zdaje, miałem w owym czasie, nie bardzo musiała mu się podobać. Nosiłem olbrzymie czarne faworyty, za które pani Doligny wstydziła mnie w rok później. Ta głowa włoskiego rzeźnika nie zdawała się zbytnio odpowiadać ex-pułkownikowi Ludwika XVI.
Pan de Tracy, syn wdowy, urodził się około 1765 z trzemaset tysiącami franków renty. Pałac jego był przy ulicy de Tracy, koło ulicy Saint-Martin.
Stał się mimowolnym spekulantem, jak wielu ludzi bogatych z r. 1780. Pan de Tracy zbudował swoją ulicę i stracił na niej 2 albo 300.000 fr., i tak dalej. Przypuszczam że dziś ten człowiek (tak uroczy kiedy, około 1790, był kochankiem pani de Praslin), ten głęboki logik, zmienił swoich trzysta tysięcy franków renty na niespełna trzydzieści.
Matka jego, kobieta rzadkiego rozsądku, była w łaskach na
Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/42
Ta strona została skorygowana.