Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/48

Ta strona została skorygowana.

został prefektem Vesoul w 1830 i prawdopodobnie sprzedał się za swoją płacę, jak jego pryncypał, pan Guizot.
Zupełny kontrast z tymi dwoma braćmi jezuitami, z ciężkim Dunoyer, z wypiżmowanym Rémusat, tworzył młody Wiktor Jacquemont, który później podróżował po Indjach. Wiktor był wówczas bardzo chudy, ma prawie sześć stóp wzrostu; w owej epoce nie miał ani cienia logiki, co za tem idzie był mizantropem. Pod pozorem że był bardzo inteligentny, Jacquemont nie chciał sobie zadawać trudu rozumowania. Ten prawdziwy Francuz uważał dosłownie próbę rozumowania jako impertynencję. Podróż była w istocie jedyną drogą, jaką próżność zostawiała prawdzie. Zresztą może się mylę. Wiktor wydaje mi się człowiekiem bardzo niepospolitym, tak jak znawca (darujcie mi to określenie) widzi pięknego konia w czteromiesięcznym źrebaku. Został moim przyjacielem, i dziś rano (1832) dostałem list, który pisze do mnie z Kaszmiru w Indjach.
Serce jego miało tylko jedną wadę: niską i małą zazdrość wobec Napoleona. Ta zazdrość była zresztą jedyną namiętnością, której nie dostrzegłem nigdy u hrabiego de Tracy. Z niewysłowioną przyjemnością stary metafizyk i wielki Wiktor opowiadali anegdotę o polowaniu na króliki, wyprawionem przez pana de Talleyrand dla Napoleona, wówczas od sześciu tygodni pierwszego konsula, a już przybierającego tony Ludwika XIV.
Wiktor miał tę wadę, że bardzo kochał panią Lavenelle, żonę szpicla, który ma 40.000 franków renty i który miał za zadanie zdawać sprawę w Tuilerjach z czynów i słów generała La Fayette. Komiczne jest, że generał, Benjamin Constant i pan Brignon brali tego pana de Lavenelle za powiernika wszystkich swoich liberalnych poglądów. Łatwo zgadnąć, że ten szpieg, terorysta w 93, wciąż tylko gadał o ruszeniu na zamek poto aby wymordować wszystkich Burbonów. Żona jego była tak rozwiązła, tak rozmiłowana w mężczyźnie w znaczeniu fizycznem, że do reszty zbrzydziła mi dwuznaczne rozmówki po francusku. Uwielbiam ten ro-