Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/58

Ta strona została skorygowana.

departamentu Izery), celuje w tym rodzaju. Ale żona jego wydarła mi go od wielu lat, zazdrosna o naszą przyjaźń. Cóż za szkoda! Co to byłby za niepospolity człowiek ten Crozet, gdyby mieszkał w Paryżu. Małżeństwo, a zwłaszcza prowincja, zadziwiająco postarzają człowieka; myśl staje się leniwa; funkcje mózgu, przez to że rzadkie, stają się uciążliwe, a w końcu niemożliwe.
Spożywszy ze smakiem filiżankę wybornej kawy i dwa rogalki, odprowadzałem Lussinge’a do jego biura. Szliśmy Tuilerjami i wybrzeżem, zatrzymując się przed każdą wystawą ze sztychami. Kiedy się rozstałem z Lussingem, zaczynał się dla mnie okropny moment dnia. Szedłem w owe straszliwe upały szukać cienia i trochę chłodu pod wielkiemi kasztanami w Tuilerjach. Skoro nie mogę zapomnieć, czy nie lepiej byłoby zabić się? powiadałem sobie. Wszystko mi ciężyło.
Miałem jeszcze, w 1821, resztki owej miłości do malarstwa włoskiego, która mi kazała pisać na ten temat w 1816 i 17. Szedłem do muzeum za biletem, o który wystarał mi się Lussinge. Widok tych arcydzieł przypominał mi tylko tem żywiej Brera i Metyldę. Kiedy spotkałem francuski odpowiednik tego imienia w jakiej książce, mieniłem się na twarzy.
Mam bardzo mało wspomnień z owych dni, wszystkie były podobne do siebie. Wszystko, co ludziom podoba się w Paryżu, budziło we mnie wstręt. Mimo że sam liberał, miałem liberałów za straszliwych dudków. Słowem, widzę, że ze wszystkiego co widywałem wówczas, zachowałem smutne i upokarzające wspomnienie.
Gruby Ludwik XVIII, ze swemi wołowemi oczami, wleczony wolno przez sześć tłustych koni, którego spotykałem bezustanku, budził we mnie szczególny wstręt.
Kupiłem kilka sztuk Szekspira, w wydaniu angielskiem, po 30 su sztuka; czytałem je w Tuilerjach i często rzucałem książkę aby myśleć o Metyldzie. Wnętrze mego samotnego pokoju było dla mnie okropne.
Wreszcie nadchodziła piąta, pędziłem do table d’hôte hotelu