kich plugawych szynkowniach, gdzie tego rodzaju ludzie przesiadują.
Nazajutrz Edwards powiedział mi z miarą, uprzejmie i nawet z pewną elegancją:
— Każdy naród, widzi pan, ma swoje sposoby bicia się; nasz sposób angielski jest pocieszny, etc., etc.
Rezultatem tej filozofji była prośba, abym pozwolił mu rozmówić się z kapitanem, który — można się założyć dziesięć przeciw stu — mimo owej narodowej niechęci do Francuzów, powie, że absolutnie nie miał zamiaru mnie obrazić, etc. Ale, ostatecznie, gdyby się trzeba było bić, Edwards błagał mnie, abym mu pozwolił bić się na moje miejsce. — Czy pan sobie kpi ze mnie? spytałem.
Przyszło do ostrej wymiany słów, ale wkońcu przekonał mnie, że to był z jego strony jedynie zbytek przyjaźni, i zaczęliśmy dalej szukać kapitana. Dwa czy trzy razy uczułem że wszystkie włosy jeżą mi się na rękach, zdawało mi się, że poznaję kapitana. Myślałem nieraz później, że byłoby mi ciężko bez Edwardsa, byłem pijany wesołością, paplaniem i piwem w tem Calais. Była to pierwsza moja niewierność wspomnieniom Medjolanu.
W Londynie wzruszyły mnie bardzo przechadzki wzdłuż Tamizy w stronę Little Chelsea. Były tam domki strojne różami, istny poemat. Pierwszy raz wzruszyło mnie coś tak ckliwego.
Rozumiem dziś, że dusza moja była zawsze bardzo chora. Miałem wstręt niemal hydrofobiczny do wszystkiego co grube. Rozmowa ordynarnego prowincjonalnego kupca nudziła mnie i osmucała na resztę dnia; naprzykład bogaty bankier Karol Durand z Grenobli, który odnosił się do mnie z przyjaźnią. Ten nawyk z dzieciństwa, który przyprawił mnie o tyle czarnych chwil między piętnastym a dwudziestym piątym rokiem, wracał mi z całą siłą. Byłem tak nieszczęśliwy, że lubiłem znajome twarze. Wszelka nowa fizjognomja, która w stanie zdrowia bawiła mnie, wówczas była mi nieznośna.
Traf zaprowadził mnie do hotelu Tavistock, w Covent-Garden.
Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/67
Ta strona została skorygowana.