Barot śmiał się.
— Skoro byłeś taki bohater z Aleksandryną, w uroczym domku, w centrum Paryża, czegóż nie dokażesz tułaj?
Czułem głęboki wstręt; gdyby nie nuda wieczorów w Londynie kiedy niema teatru — jak właśnie tego dnia — i gdyby nie mały pieprzyk niebezpieczeństwa, nigdy Westminster Road nie byłoby mnie ujrzało na oczy. Wreszcie, omal dwa czy trzy razy nie wysypawszy się w rzekome ulice bez bruku, o ile mi się zdaje, fiakier, klnąc, zatrzymał się przed trzypiętrowym domem, który cały mógł mieć dwadzieścia pięć stóp wysokości. W życiu nie widziałem czegoś tak małego.
Z pewnością, gdyby nie myśl o niebezpieczeństwie, nie byłbym tam wszedł; spodziewałem się ujrzeć trzy ohydne pluchy. Tymczasem były to trzy drobne dziewczynki z pięknemi włosami, szatynki, nieco trwożliwe, bardzo uprzejme, bardzo blade.
Meble były pociesznie małe. Barot jest wielki i gruby, ja gruby, nie mieliśmy wręcz na czem usiąść; meble robiły wrażenie, że są robione dla lalek. Baliśmy się połamać je. Dziewczynki widziały nasze zakłopotanie; ich zakłopotanie jeszcze wzrosło. Nie wiedzieliśmy absolutnie co mówić. Szczęściem, Barot wpadł na myśl, aby mówić o ogrodzie.
— Och! mamy ogród, rzekły nie z dumą ale z odrobiną radości, że mają jakiś przedmiot zbytku do pokazania. Zeszliśmy do ogrodu ze świecami, aby go obejrzeć; miał dwadzieścia pięć stóp długości a dziesięć szerokości. Obaj z Barotem parsknęliśmy śmiechem. Tam znajdowały się wszystkie sprzęty gospodarskie biednych dziewczyn, mała balja do prania, mała kadź wraz z aparatem do robienia własnoręcznie piwa.
Wzruszyło mnie to, Barot był zbrzydzony. Rzekł do mnie po francusku: Zapłaćmy i zmykajmy.
— Będą takie upokorzone, odparłem.
— Ba! upokorzone! Ty je dobrze znasz! Poślą po innych go-
Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/75
Ta strona została skorygowana.