Kiedy moje stosunki z kawalerem Michevaux i Pastą zacieśniły się, zamieszkałem na trzeciem piętrze hotelu des Lillois, gdzie ta miła kobieta zajmowała kolejno drugie i pierwsze piętro.
Ona była w moich oczach bez wad, bez przywar, charakter prosty, jednolity, prawy, naturalny, przy największym talencie tragicznym jaki znałem.
Przez nałóg młodego człowieka (przypominacie sobie, że miałem tylko dwadzieścia lat w 1821), byłbym zrazu pragnął, aby ona mnie pokochała, mnie który miałem dla niej tyle podziwu. Widzę dziś, że ona była za zimna, za rozsądna, niedość szalona, niedość pieszczotliwa, aby nasz stosunek — gdyby to była miłość — mógł trwać. To byłaby z mojej strony tylko przelotna miłostka; ona, słusznie oburzona, byłaby zerwała. Lepiej tedy, że rzecz ograniczyła się do najświętszej, najbardziej oddanej przyjaźni z mojej strony, a z jej strony do uczucia pokrewnego mojemu, ale które miało swoje przypływy i odpływy.
Michevaux, bojąc się mnie trochę, ubrał mnie w parę tęgich potwarzy, które zneutralizowałem, nie zwracając na to uwagi. Po upływie sześciu czy ośmiu miesięcy, sądzę, że Pasta powiedziała sobie: Ależ to niema za grosz sensu!
Ale zawsze coś zostaje; ale, po upływie sześciu czy ośmiu lat, potwarze te sprawiły, że nasza przyjaźń stała się bardzo spokojna. Nigdy nie czułem ani chwili gniewu na Michevaux. Po tak królewskim postępku Franciszka, mógł sobie powiedzieć, jak niewiem który bohater Woltera:
Szlachetna nędza, oto co mi pozostało.
I przypuszczam że Giuditta, jak ją nazywaliśmy po włosku, pożyczała mu niewielkie kwoty, aby go chronić od najtwardszych kolców ubóstwa.
Nie błyszczałem wówczas zbytnio dowcipem, mimo to miałem zawistnych. Pan de Perret, szpieg z salonu pana de Tracy, wiedział o mojej przyjaźni z panią Pasta: ci ludzie wszystko wiedzą przez
Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/84
Ta strona została skorygowana.