Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/91

Ta strona została skorygowana.

niego wieczoru, w głupstwach jakie mówili z tej okazji biedni literaci francuscy, zmuszeni mieć zdanie o rzeczy tak przeciwnej naturze Francuza jak muzyka.
Ksiądz Geoffroy, bezwarunkowo najinteligentniejszy i najwykształceńszy z dziennikarzy (nazywał bez ceremonji Mozarta wrzaskułą; szczery; istnieli dlań tylko Grétry i Monsigny, których się nauczył.
Można z tego osądzić osielstwa, jakie mówiła w 1822 cała zgraja literatów, dziennikarzy, o tyle niższych od księdza Geoffroy. Zebrano feljetony tego dowcipnego bakałarza i okazało się że to jest coś bardzo płaskiego. Były boskie, podawane od ręki dwa razy na tydzień; tysiąc razy więcej warte od ciężkich artykułów jakiegoś Hoffmana albo jakiegoś pana Feletz, które, zebrane, lepiej może wyglądają niż rozkoszne feljetony Geoffroy. W ich epoce jadałem na śniadanie u Hardyego, wówczas będącego w modzie, cudowne nereczki z rożna. I wierzcie mi, w dnie w które nie było feljetonu księdza Geoffroy, nereczki nie smakowały mi.
Pisał je, słuchając lektury zadań łacińskich swoich uczniów na pensji, gdzie był nauczycielem. Jednego dnia, kiedy zaprowadził uczniów do kawiarni koło Bastylji aby się napić piwa, chłopcy, ku niesłychanej swej uciesze, znaleźli dziennik, stanowiący dowód, czem zabawia się ich nauczyciel, którego często widzieli jak pisał przykładając papier do nosa, taki miał krótki wzrok.
Krótkiemu wzrokowi również Talma zawdzięczał owo zamglone spojrzenie zdradzające tyle duszy (znak jakby skupienia wewnętrznego, skoro nic interesującego nie ściąga uwagi zewnątrz).
Widzę pewną okoliczność pomniejszającą talent Pasty. Nie sprawiało jej trudności grać naturalnie wielką duszę: była taka.
Była naprzykład skąpa, lub, jeśli kto woli, oszczędna z rozsądku, mając męża rozrzutnego. I w jeden miesiąc zdarzało się jej rozdać dwieście franków biednym włoskim wygnańcom. A byli między nimi bardzo nieapetyczni, tacy że mogli zbrzydzić dobro-