w lesie nad Padem, może pani podpisać kontrakt choćby za tydzień. Książę przywiąże panią do dworu. Ale tu nastręcza się trudność. Przyjmą panią dobrze na dworze; nikt nie odważy się okiem mrugnąć w mojej obecności; przytem księżna uważa się za nieszczęśliwą, a ja starałem się być jej pomocny z myślą o pani. Ale przypominam pani zasadniczą trudność: książę jest bigot, a, jak pani wiadomo, nieszczęście chce że ja jestem żonaty. Stąd miljon drobnych przykrości. Jest pani wdową; ten piękny tytuł trzebaby zmienić na inny, i to stanowi właśnie przedmiot trzeciej proporcji.
Możnaby znaleźć nowego wygodnego męża. Ale, przedewszystkiem, musi być bardzo stary; czemuż miałaby mnie pani pozbawić nadziei zastąpienia go kiedyś? Otóż, zawarłem osobliwy układ z księciem Sanseverina-Taxis; rozumie się, że nie zna nazwiska przyszłej księżnej. Wie tylko, że zrobię go ambasadorem i dam mu ten order który miał jego ojciec, a którego brak czyni go najnieszczęśliwszym ze śmiertelnych. Pozatem, książę nie jest najgłupszy; sprowadza z Paryża ubrania i peruki. Nie jest to człowiek zdolny do rozmyślnej niegodziwości; wierzy święcie, że honor polega na tem aby mieć order, a wstydzi się swego majątku. Przed rokiem przyszedł do mnie z propozycją założenia szpitala za ten order; wyśmiałem go; ale on się nie wyśmiał ze mnie, kiedy mu zaproponowałem małżeństwo: pierwszym moim warunkiem było, rozumie się, że nigdy noga jego nie postanie w Parmie.
— Ale czy pan wie, że to co mi pan proponuje, jest bardzo niemoralne? rzekła hrabina.
— Nie więcej niż wszystko co się robi na naszym dworze i na dwudziestu innych. Absolutna władza ma tę wygodę, że uświęca wszystko w oczach ludów; cóż znaczy śmieszność, której nikt nie dostrzega? Przez dwadzieścia lat, naszą polityką będzie strach przed jakobinami, i to jaki! Co rok będziemy święcie przekonani, Ze jesteśmy w wilję nowego roku 93! Usłyszy pani, mam nadzieję, frazesy, jakie wygłaszam na ten temat na swoich recepcjach! To
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/115
Ta strona została przepisana.