Zdaje się, że ci lekkomyślnicy zbierali się w oznaczone dnie, aby wygadywać na księcia i modlić się do nieba o zarazę, któraby przyszła do Parmy i oswobodziła ich od tyrana. Udowodniono słowo tyran. Rassi nazwał to sprzysiężeniem i uzyskał wyrok śmierci; stracenie jednego z nich, hrabiego L..., odbyło się bardzo okrutnie. To się działo jeszcze przede mną. Od tej nieszczęsnej chwili, dodał hrabia ciszej, książę podlega napadom lęku niegodnym mężczyzny, ale stanowiącym jedyne źródło łaski którą się cieszę. Bez tego wszechwładnego strachu, charakter mój byłby zbyt energiczny, zbyt surowy dla tego dworu, ziemi obiecanej bałwanów. Czy uwierzyłabyś, że książę zagląda pod łóżka w swoim pokoju nim się położy, i wydaje miljon — co równa się czterem miljonom w Medjolanie — aby mieć dobrą policję: oto widzi pani głowę tej straszliwej policji. Przez policję, to znaczy przez strach, zostałem ministrem wojny i finansów; że zaś minister spraw wewnętrznych jest moim nominalnym zwierzchnikiem (policja należy do jego sfery działania), postarałem się dać tę tekę hrabiemu Zurla-Contarini, głupcowi zamęczającemu się pracą, który dla przyjemności wypisuje ośmdziesiąt listów dziennie. Otrzymałem właśnie dziś rano list, na którym hrabia Zurla-Contarini miał satysfakcję położyć własną ręką liczbę porządkową 20.715.
Przedstawiono również panią Sanseverina smutnej księżnej Parmeńskiej, Klarze-Paulinie, która, dlatego że jej mąż miał kochankę (dość ładną osobę, margrabinę Balbi), uważała się za najnieszczęśliwszą kobietę w świecie, będąc może tylko najnudniejszą. Pani Sanseverina ujrzała kobietę wysoką, chudą, mającą niespełna trzydzieści sześć lat a wyglądającą na pięćdziesiąt. Regularna i szlachetna twarz mogłaby uchodzić za piękną — mimo że zeszpecona okrągłemi oczami krótkowidza — gdyby księżna nie była się zaniedbała. Przyjmowała diuszesę z tak wyraźnem onieśmieleniem, że paru dworzan niechętnych hrabiemu Mosca odważyło się powiedzieć, iż księżna wygląda na poddankę, a diuszesa na panującą. Pani Sanseverina, zdziwiona, niemal zmieszana, nie wiedziała jakich
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/120
Ta strona została przepisana.