coś, co dobrze maluje samorzutny charakter księżnej, oraz siłę jaką jej dały owe zręczne zapowiedzi wyjazdu.
Kiedy odprowadzała księcia, który obsypywał ją komplementami, przyszła jej do głowy osobliwa myśl; odważyła się wyrazić ją z zupełną prostotą, niby coś naturalnego.
— Gdyby Wasza Dostojność zechciała użyczyć księżnej małżonce nieco tych uroczych słówek któremi mnie obsypuje, uszczęśliwiłaby mnie Wasza Dostojność z pewnością bardziej, niż powiadając mi że jestem ładna. Nie chciałabym za nic w świecie, aby księżna mogła złem okiem patrzeć na ten bezcenny dowód łaski, jakim Wasza Dostojność raczyła mnie obdarzyć.
Książę zmierzył ją oczyma i rzekł oschle:
— Sądzę, że mam prawo chodzić dokąd mi się podoba.
Pani Sanseverina zarumieniła się.
— Chciałam tylko, odparła, oszczędzić Waszej Dostojności daremnej drogi, gdyż ten czwartek będzie ostatni: mam zamiar spędzić kilka dni w Bolonji lub we Florencji.
Kiedy księżna wróciła do salonów, wszyscy sądzili że jest na szczycie łaski, gdy ona ważyła się na coś, na co za ludzkiej pamięci nikt nie odważył się w Parmie. Skinęła na hrabiego, który opuścił wista i udał się za nią do pustego saloniku.
— Ważyłaś się na rzecz bardzo śmiałą, rzekł; nie byłbym ci tego doradzał; ale w prawdziwie kochającem sercu, dodał śmiejąc szczęście pomnaża miłość. Jeśli opuścisz Parmę jutro rano, jadę za tobą wieczór. Zatrzymałyby mnie jedynie kłopoty z ministerstwem finansów, w które tak głupio się ubrałem; ale dobrze popracowawszy kilka godzin, można zdać niejedną kasę. Wracajmy, droga moja, do salonu, i puszmy się naszym faworem z całą swoboda; to może nasz ostatni występ w tem mieście. O ile książę uważa żeś go obraziła, ten człowiek zdolny jest do wszystkiego: nazywa to dawać przykład. Gdy się wszyscy rozejdą, zastanowimy się nad sposobem zabarykadowania się na tę noc; najlepiej byłoby
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/135
Ta strona została przepisana.