o przywileju wysuszyła tę delikatną roślinę, którą nazywamy szczęściem.
Jeżeli nie trzeba wierzyć w astrologję (podjął starając się zmienić bieg myśli), jeśli ta nauka nie jest, jak trzy czwarte nauk, zebraniem naiwnych głupców oraz zręcznych hipokrytów, skąd pochodzi, że ja tak często i ze wzruszeniem myślę o tej złej wróżbie? Wydostałem się niegdyś z aresztu w B***, ale w mundurze i z marszrutą żołnierza wtrąconego słusznie do więzienia.
Rozumowanie Fabrycego urywało się na tem; kręcił się koło trudności, nie mogąc jej pokonać. Był jeszcze za młody; w chwilach wytchnienia, dusza jego napawała się romantycznemi wrażeniami, jakich wyobraźnia zawsze była gotowa mu dostarczyć. Nie umiał przyglądać się cierpliwie sprawom, aby następnie zrozumieć ich przyczyny. Rzeczywistość zdawała mu się płaska i brudna; pojmuję, że ktoś może nie lubić na nią patrzeć, ale wówczas nie trzeba o niej rozprawiać. Nie trzeba zwłaszcza budować zarzutów z elementów własnej nieświadomości.
Tak, mimo wrodzonej inteligencji, Fabrycy nie zdawał sobie sprawy, że jego mglista wiara we wróżby jest dlań religją, głębokiem wrażeniem odebranem w zaraniu życia. Myśleć o tej wierze znaczyło czuć, znaczyło być szczęśliwym. W jaki sposób mogłaby to być wiedza dowiedziona, istotna, w rodzaju geometrji naprzykład? Przechodził wszystkie okoliczności, w których, po zauważonych wróżbach, nie zjawił się szczęśliwy lub nieszczęśliwy wypadek, jaki zdawały się zapowiadać. Ale, wśród tego rozumowania, uwaga jego zatrzymała się z radością przy wypadku w którym wróżba okazała się trafna; dusza jego wypełniała się czcią i rozrzewnieniem; czułby odrazę do człowieka, któryby przeczył wróżbom, lub odnosił się do nich z ironią.
Fabrycy szedł nie czując przebytej drogi; jeszcze grzęznął w mętnych rozumowaniach, kiedy, podniósłszy głowę, ujrzał mur ojcowskiego ogrodu. Mur ten podtrzymywał piękną terasę, wznoszącą się przeszło na czterdzieści stóp nad drogą. Sznur kamieni cio-
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/162
Ta strona została przepisana.