Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/181

Ta strona została przepisana.

Ekscelencja postąpiła sobie lekkomyślnie w sprawie z koniem i była o dwa cale od dożywotniego więzienia.
Słowo to przejęło Fabrycego dreszczem i pogrążyło go w zdumieniu. Czy to było, mówił sobie, owo więzienie które mi grozi? Czy to jest zbrodnia, której nie powinienem był popełniać? Przepowiednie księdza Blanes, których proroczy ton śmieszył go mocno, przybierały w jego oczach wagę istotnej wróżby.
— Cóż to? co tobie? rzekła księżna zdziwiona; widzę, że hrabia pogrążył cię w posępnych myślach.
Oślniła mnie nowa prawda i, zamiast buntować się, duch mój przyjmuje ją. To prawda, byłem bardzo bliski wiekuistego więzienia! Ale ten lokaj czy był taki ładny w swej angielskiej liberji! szkoda byłoby go zabijać!
Minister był zachwycony jego rozsądkiem.
— Jest bardzo na miejscu pod każdym względem, rzekł, patrząc na księżnę. Powiem ci, drogi chłopcze, żeś zrobił pewną konkietę, może najbardziej upragnioną ze wszystkich.
— Aha, pomyślał Fabrycy, aluzja do Marjetki. Mylił się; hrabia dodał:
— Twoja ewangeliczna prostota zdobyła serce naszego czcigodnego arcybiskupa, ojca Landriani. W najbliższych dniach zrobimy z ciebie wielkiego wikarjusza; ale największy urok tego konceptu stanowi to, że trzej obecni wielcy wikarjusze, ludzie zasłużeni, pracowici (dwaj, jak sądzę, byli wielkimi wikarjuszami przed twojęm urodzeniem), zażądają, w pięknym liście do arcybiskupa, abyś ty był wśród nich najstarszy rangą. Dostojnicy ci uzasadniają to twoją cnotą, a potem tem, że jesteś stryjecznym wnukiem słynnego arcybiskupa Askanja del Dongo. Kiedym się dowiedział o szacunku jaki mają dla twoich cnót, natychmiast mianowałem kapitanem bratanka najstarszego z wielkich wikarjuszów; porucznikiem od czasu oblężenia Tarragony.
— Idź natychmiast w podróżnym stroju, jak stoisz, przywitać się z arcybiskupem! krzyknęła księżna. Opowiedz mu o małżeństwie