Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/202

Ta strona została przepisana.

Za powrotem, Lodovico zastał Fabrycego w głębokim śnie i nie chciał go budzić. Łódź przybyła aż o zachodzie słońca; skoro Lodovico ujrzał ją zdala, obudził Fabrycego, który napisał śpiesznie dwa listy.
— Wasza Ekscelencja ma więcej rozumu ode mnie, rzekł Lodovico zakłopotany, i boję się, iż, mimo swej dobroci, urazi się, jeśli coś jeszcze powiem.
— Nie jestem takim głupcem jak sądzisz, odparł Fabrycy; cobądźbyś powiedział, zawsze zostaniesz w mych oczach wiernym sługą mojej ciotki i człowiekiem który uczynił co w jego mocy aby mnie ratować.
Trzeba było dalszych zaklęć, aby rozwiązać Lodovicowi język; kiedy się wreszcie zgodził mówić, zaczął od wstępu, który trwał pięć minut. Fabrycy zniecierpliwił się, ale potem rzekł sobie: Czyj aż to wina? naszej próżności, którą ten człowiek dobrze przejrzał z wyżyn swego kozła. Wreszcie, oddanie skłoniło Lodovica do tego, że odważył się wyrazić jasno.
— Ileż nie dałaby margrabina Raversi piechurowi, którego pan wysłał do Parmy, byle dostać te dwa listy! Są pańskiego pióra, stanowią dowód przeciw panu. Wasza Ekscelencja będzie mnie może uważała za wścibskiego; powtóre będzie się może wstydziła przedkładać oczom księżnej pani moje niezdarne stangreckie pismo; ale, ostatecznie, wzgląd na pańskie bezpieczeństwo każe mi mówić, choćby pan mnie miał wziąć za natręta. Czy Wasza Ekscelencja nie mogłaby mi podyktować tych dwóch listów? Wówczas ja sam byłbym skompromitowany, a i to niewiele; powiedziałbym w danym razie, że mnie pan zaskoczył z kałamarzem w jednej ręce a pistoletem w drugiej i że mi pan kazał pisać.
— Podaj mi rękę, drogi Lodovico! wykrzyknął Fabrycy: na dowód, że nie chcę mieć tajemnic dla przyjaciela takiego jak ty, przepisz te dwa listy tak jak są. — Lodovico zrozumiał całą do-