księżną Sanseverina, postąpię tak, jak ów Francuz, który zabił złotodajną kurę. Księżnej winien jestem jedyne szczęście jakiego zakosztowałem; przyjaźń jej, to moje życie; a zresztą czem ja jestem bez niej? biednym wygnańcem, zmuszonym do wegetacji w zrujnowanym zamku koło Nowary. Przypominam sobie, jak, w czasie słot jesiennych, musiałem rozpinać parasol nad łóżkiem. Jeździłem na koniach ojcowskiego plenipotenta, który cierpiał to przez wzgląd na moją błękitną krew, ale któremu pobyt mój zaczynał się dłużyć; ojciec wyznaczył mi pensję tysiąca dwustu franków i uważał że gubi duszę dając jeść jakobinowi. Biedna matka i siostry oszczędzały na sukniach, aby mi dać możność zrobienia czasem drobnego podarku moim kochankom. To mnie gnębiło. Co więcej, zaczynano się domyślać mojej nędzy, okoliczna młodzież patrzyła na mnie z politowaniem. Wcześniej czy później, dudek jakiś dałby wyraz swej wzgardzie dla jakobina biedaka i niedołęgi; tem bowiem tylko byłem w oczach tych ludzi. Byłbym się wplątał w pojedynek, któryby mnie zawiódł do twierdzy, lub musiałbym znów uciekać do Szwajcarji, wciąż z tysiącdwustoma frankami pensji. Księżnej zawdzięczam ocalenie ze wszystkich tych niedoli; co więcej, ona ma dla mnie całą tę tkliwą przyjaźń, jaką ja powinienbym czuć dla niej.
Zamiast tego śmiesznego i płaskiego życia, które byłoby ze mnie zrobiło melancholika i głupca, żyję od czterech lat w dużem mieście, mam doskonały powóz, co mi oszczędza prowincjonalnej zawiści i małostek. Luba cioteczka łaje mnie zawsze, że nie dość korzystam z otwartej kasy bankiera. Mamż na zawsze zniweczyć tę rozkoszną pozycję? Stracić jedyną przyjaciółkę, jaką mam na świecie? Wystarczy kłamstwo, wystarczy powiedzieć tej kobiecie uroczej, może jedynej w świecie, dla której mam najżywszą przyjaźń: Kocham cię, ja, który nie wiem co to jest kochać istotną miłością! Bezustanku wymawiałaby mi brak owych uniesień, które mi są nieznane. Przeciwnie, Marjeta, która
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/220
Ta strona została przepisana.