Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/236

Ta strona została przepisana.

czy jedno słowo. Skoro tylko zeznaniem swojem wybawisz policję z kłopotu, wsadzą pana do kolaski pocztowej i odprowadzą do granicy, życząc dobrej nocy.
Uczony opierał się miesiąc, parę razy miał go już książę sprowadzić do ministerjum i sam chciał być obecny przy śledztwie. Wreszcie zapomniał już niemal o tem, kiedy historyk, znudzony, zgodził się przyznać do wszystkiego, poczem odprowadzono go do granicy. Książę został w przeświadczeniu, że rywal hrabiego M... posiada olbrzymią rudą czuprynę.
W trzy dni po owej słynnej przejażdżce, kiedy Fabrycy, kryjący się w Bolonji, obmyślał z wiernym Lodowikiem sposoby znalezienia hrabiego M..., dowiedział się, że i on kryje się w górskiej wiosce na drodze do Florencji. Hrabia miał z sobą tylko trzech buli; nazajutrz, w chwili gdy wracał z przechadzki, porwało go zamaskowanych ośmiu ludzi, którzy przedstawili się jako zbiry z Parmy. Zaprowadzono go, przewiązawszy mu oczy, do gospody o dwie mile w górach, gdzie otoczono go wszystkiemi względami i uraczono obfitą wieczerzą. Do stołu podano najlepsze wina hiszpańskie i włoskie.
— Jestem tedy więźniem Stanu? spytał hrabia.
— Ani odrobiny, odparł grzecznie zamaskowany Lodovico. Obraził pan prywatnego człowieka, pozwalając sobie obnosić go w lektyce; otóż, jutro rano, człowiek ów pragnie się bić z panem. Jeśli go zabijesz, znajdziesz dwa dobre konie, pieniądze i pocztę przygotowane na drodze do Genui.
— Jak się nazywa ten rębajło? rzekł hrabia podrażniony.
— Nazywa się Bombacy. Będzie pan miał wybór broni i dobrych uczciwych świadków, ale jeden z was dwóch musi zginąć!
— Więc to morderstwo! rzekł hrabia M... przestraszony.
— Ani trochę! to poprostu pojedynek na śmierć i życie z młodym człowiekiem, którego pan oprowadzał w nocy po ulicach Parmy i który czułby się zbezczeszczony, gdybyś pan został przy życiu. Jeden z was jest zbyteczny na ziemi; toteż staraj się