Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/102

Ta strona została przepisana.

czas byłby bezbronny. Pozatem, generał obawiał się, aby ta muzyka, której dźwięki mogły przenikać do kaźni przeznaczonych dla najczarniejszych liberałów, nie zawierała jakiego sygnału. I sami muzykanci niepokoili go również; tuż po ukończeniu serenady, zamykano ich na klucz w sieniach pałacu, które w dzień służyły za biura dla generalnego sztabu; wypuszczano ich aż nazajutrz, dobrze ku południowi. Sam gubernator, stojąc na moście niewolnika, kazał ich obszukiwać w swojej obecności i, zanim wrócił im wolność, powtarzał po kilka razy, że każe natychmiast powiesić tego, któryby przyjął najmniejsze zlecenie do którego z więźniów. Wiedzieli, że ten strachajło, wciąż drżący przed niełaską, gotów byłby dotrzymać słowa: toteż margrabia Crescenzi zmuszony był potrójnie opłacić muzykantów, bardzo krzywych o tę noc spędzoną w więzieniu.
Wszystko co księżna mogła wymóc, i z wielkim trudem, na tchórzostwie jednego z tych ludzi, to iż weźmie list, aby go oddać gubernatorowi. List był adresowany do Fabrycego: księżna ubolewała nad fatalnością, która sprawiała, iż, w ciągu tych pięciu miesięcy, przyjaciele nie mogli z nim nawiązać porozumienia.
Na wstępie do cytadeli, przekupiony grajek rzucił się do kolan generała i wyznał, że jakiś nieznajomy ksiądz tak nalegał nań aby przyjął list adresowany do pana del Dongo, iż nie śmiał odmówić; ale, wierny swoim obowiązkom, oddaje go bezzwłocznie do rąk Jego Ekscelencji.
Generał był bardzo rad: znał środki jakiemi rozporządzała księżna, i mocno się lękał aby go nie wywiodła w pole. Uszczęśliwiony, pośpieszył pokazać list swemu panu, który był niemniej zachwycony.
— Tak więc, sprawność mojej administracji zdołała mnie pomścić! Ta dumna kobieta cierpi od pięciu miesięcy! Ba, któregoś dnia każę wznieść szubienicę: rozszalała jej wyobraźnia będzie niechybnie przekonana, że to dla tego smarkacza del Dongo.