stą przyjaźnią. W takim razie, powiadał sobie, co mi zależy na życiu? niech mi je książę odbierze, zrobi mi łaskę; racja więcej aby nie opuszczać twierdzy. Z uczuciem głębokiej niechęci odpowiadał co noc na sygnały świetlne. Księżna myślała, że zupełnie oszalał, kiedy w biuletynie, który Lodovico przynosił jej co rano, wyczytała te dziwne słowa: Nie chcę uciekać; chcę umrzeć tutaj!
Przez tych pięć dni, tak okrutnych dla Fabrycego, Klelja była jeszcze nieszczęśliwsza; powzięła tę myśl, tak dręczącą dla szlachetnej duszy: obowiązkiem moim jest umknąć do klasztoru zdala od cytadeli; kiedy Fabrycy będzie wiedział, że mnie tu już niema, a każę mu to powiedzieć przez Grilla i innych dozorców, wówczas zdecyduje się na ucieczkę. Ale klasztor, to znaczy wyrzec się na zawsze widoku Fabrycego; a wyrzec się jego widoku, gdy daje tak oczywiste dowody, że uczucia wiążące go niegdyś do księżnej już nie istnieją! jakiż bardziej wzruszający dowód miłości może dać młody człowiek: po siedmiu miesiącach więzienia, które poważnie naraziły jego zdrowie, wzdraga się odzyskać wolność. Człowiek płochy, jakim przedstawiały Fabrycego ploteczki dworskie, poświęciłby dwadzieścia kochanek aby wyjść o dzień wcześniej z cytadeli, a czegóżby nie uczynił aby wyjść z więzienia, gdzie każdy dzień mógł położyć koniec jego życiu?
Klelji zbrakło odwagi; popełniła ten straszny błąd, że nie schroniła się do klasztoru, co dałoby jej zarazem swobodę zerwania z margrabią. Raz popełniwszy ten błąd, jak mogła się oprzeć młodemu człowiekowi tak miłemu, naturalnemu, tkliwemu, który narażał życie na straszne niebezpieczeństwa aby uzyskać proste szczęście ujrzenia jej z okna do okna? Po pięciu dniach okrutnej walki, przerywanej chwilami wzgardy dla samej siebie, Klelja zdecydowała się odpowiedzieć na list, w którym Fabrycy błagał o schadzkę w kaplicy. Prawda, że odmówiła, i to dość surowo; ale od tej chwili straciła spokój; wciąż wyobrażała sobie Fabrycego ginącego od trucizny; raz po raz wpadała do ptaszkami; czuła namiętną potrzebę upewnienia się własnemi oczami że Fabrycy żyje.
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/108
Ta strona została skorygowana.