Księżna zauważyła że był straszliwie chudy; ale oczy jego były tak piękne i pełne tak tkliwego ognia, że odjęły jej wszelką obawę. Pallagi, pomyślała, powinienby dać takie oczy św. Janowi w pustyni, którego właśnie namalował dla katedry. Myśl o świętym Janie zbudziła się w niej na widok straszliwej chudości Ferranta. Księżna dała mu trzy cekiny, które miała w sakiewce, przepraszając, że daje tak mało, ale że właśnie zapłaciła rachunek ogrodnika. Ferrante podziękował z uniesieniem. — Ach, rzekł, niegdyś mieszkałem w mieście, widywałem wykwintne kobiety; od czasu jak, spełniając obowiązek obywatela, ściągnąłem na siebie wyrok śmierci, żyję w lasach! Szedłem za panią nie aby prosić jałmużny lub okraść panią, ale jak dziki urzeczony anielską pięknością. Oddawna już nie widziałem pięknych białych rąk.
— Niechże pan wstanie, rzekła księżna, gdy wciąż klęczał.
— Niech mi pani pozwoli tak zostać, rzekł Ferrante; ta pozycja dowodzi mi, że nie jestem w tej chwili złodziejem; uspokaja mnie; bo trzeba pani wiedzieć, że ja kradnę aby żyć, od czasu jak mi nie pozwalają wykonywać mego rzemiosła. Ale, w tej chwili, jestem jedynie prostym śmiertelnikiem, który ubóstwia cud piękna. — Księżna zrozumiała, że to potrosze warjat, ale nie zlękła się; widziała w oczach tego człowieka gorącą i prawą duszę, dosyć zresztą lubiła niezwykłe fizjonomje.
— Jestem tedy lekarzem i romansowałem z żoną aptekarza w Parmie; zdybał nas i wypędził ją, zarwóno jak troje dzieci, co do których swoje ojcostwo słusznie podejrzewał. Obdarzyła mnie jeszcze dwojgiem dzieci później. Matka i dzieci żyją w ostatecznej nędzy, w szałasie zbudowanym mojemi rękami w lesie, o milę stąd; trzeba mi się strzec żandarmów, a biedna kobieta nie chce się ze mną rozłączać. Skazano mnie na śmierć, i słusznie: spiskowałem. Nienawidzę księcia, który jest tyranem. Nie mogłem uciec z braku pieniędzy. Ale nieszczęście moje sięga o wiele głębiej; powinienem tysiąc razy odebrać sobie życie; nie kocham już nieszczęśliwej, która mi dała pięcioro dzieci i zgubiła się dla mnie;
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/126
Ta strona została przepisana.