Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/132

Ta strona została przepisana.

gdy willą księżnej wstrząsnęła pogłoska o bliskiej egzekucji Fabrycego. Czy ten smutny obrządek odbędzie się w cytadeli, czy pod drzewami promenady? Wiele osób z ludu przechadzało się tego wieczora pod cytadelą starając się dojrzeć rusztowanie: widok ten przejął Ferranta. Zastał księżnę we łzach, niezdolną do rozmowy; pozdrowiła go ręką i wskazała mu krzesło. Ferrante, przebrany tego dnia za kapucyna, był wspaniały; zamiast usiąść, padł na kolana i modlił się żarliwie półgłosem. W chwili gdy księżna uspokoiła się nieco, przerwał na chwilę modlitwę, aby rzec te słowa: Jeszcze raz ofiarowuję swoje życie.
— Zastanów się pan, co mówisz, wykrzyknęła księżna, z owym dzikim wzrokiem, który, po napadzie szlochu, zwiastuje, że gniew bierze górę nad roztkliwieniem.
— Ofiaruję życie, aby ocalić Fabrycego lub aby go pomścić.
Patrzała nań surowo i bystro. Błysk radości zalśnił w jej oczach; wstała i wyciągnęła ramiona ku niebu. Następnie wydobyła papier ze skrytki w orzechowej szafie. — Niech pan czyta, rzekła. Była to wspaniała darowizna na rzecz dzieci.
Łzy nie dały mu dokończyć czytania; upadł na kolana.
— Niech mi pan odda ten papier, rzekła księżna i, w jego obecności, spaliła ów akt przy świecy.
— Nie trzeba, dodała, aby moje nazwisko wchodziło w grę, jeśli pan będzie pojmany i stracony; bo idzie tu o pańską głowę.
— Radością dla mnie jest umrzeć karząc tyrana; o wiele większą radością umrzeć dla pani. Raz to zrozumiawszy, raczy pani nie wspominać już o pieniądzach, widziałbym w tem jedynie obrażającą nieufność.
— Jeśli pan będzie skompromitowany, i ja mogę nią być, i Fabrycy po mnie; dlatego to, a nie dlatego abym wątpiła o pana dzielności, żądam aby człowiek, który mi przeszył serce, zginął od trucizny, nie od sztyletu. Dla tej samej tak ważnej przyczyny, nakazuję panu zrobić wszystko aby się ocalić.
— Wykonam wiernie, dokładnie i ostrożnie. Przewiduję,