Nie będzie mi już wolno patrzyć na pana, uczyniłam ślub; ale, jeśli w niedzielę, nad wieczorem, ujrzy mnie pan odzianą czarno, w tem oknie co zwykle, będzie to znak, że następnej nocy wszystko zastaniesz przygotowane, o ile zdołam tego dokonać przy moich słabych środkach. Po jedenastej, może o dwunastej lub pierwszej, pojawi się w mojem oknie lampka: to będzie moment stanowczy; poleć się swemu świętemu patronowi, weź duchowne suknie które masz pod ręką i ruszaj.
„Żegnaj, Fabrycy, będę się modliła, i to lejąc gorzkie łzy, możesz mi wierzyć, gdy ty będziesz w tak strasznem niebezpieczeństwie! Jeśli zginiesz, ja cię nie przeżyję; Boże! co ja mówię? ale, jeśli ci się powiedzie, nie ujrzę cię już nigdy. W niedzielę, po mszy, znajdziesz w celi pieniądze, truciznę, sznury, wszystko przesłane przez tę straszliwą kobietę, która cię namiętnie kocha i która powtórzyła mi trzy razy, że trzeba obrać tę drogę. Niech cię strzeże Bóg i święta Madonna“.
Fabio Conti był to żandarm wciąż niespokojny, wciąż nieszczęśliwy, rojący nawet we śnie że któryś więzień mu ucieka. Znienawidzony był w całej cytadeli; że jednak nieszczęście jednako urabia wszystkich, biedni więźniowie, nawet ci którzy byli skuci w kaźni na trzy stopy wysokiej, gdzie nie mogli stać ani siedzieć, wpadli na pomysł aby kazać na swój koszt odśpiewać Te Deum, kiedy się dowiedzieli że gubernator wyszedł z niebezpieczeństwa. Paru nieszczęśników napisało sonety na część Fabia Conti. Och! jakże działa nieszczęście na ludzi! Niechaj tego, który ich potępia, los skaże na to, aby spędził rok w jamie na trzy stopy wysokiej, z ośmioma uncjami chleba dziennie i postem co piątek!
Klelja, która opuściła pokój ojca jedynie poto, aby się pomodlić w kaplicy, oznajmiła, że gubernator postanowił, iż uroczystości odbędą się aż w niedzielę. Tego dnia rano Fabrycy był na mszy i na Te Deum; wieczór były ognie sztuczne, w sieniach zaś pałacu rozdano żołnierzom wino, w ilości cztery razy większej niż
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/141
Ta strona została przepisana.