Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/163

Ta strona została przepisana.

— A ja jestem taki biedny! powiadał sobie Fabrycy, wszystkiego cztery tysiące franków renty! To doprawdy zuchwalstwo kochać się w Klelji Conti, dla której gotują te cudy.
Jeden ustęp długiego listu Lodovica — ale ten już pisany był własnem kulawem pismem — oznajmiał panu, że spotkał wieczór biednego Grillo, widocznie kryjącego się. Dozorcę Fabrycego najpierw wtrącono do więzienia, później uwolniono go. Człowiek ten prosił przez litość o cekina; Lodovico dał mu cztery, w imieniu księżnej. Dawni dozorcy, w liczbie dwunastu, świeżo wypuszczeni na wolność, gotowali się wyprawić „traktamencik nożowy“ (trattamento di coltellate) swoim następcom, jeśli kiedy zdołają ich dopaść poza cytadelą. Grillo powiadał, że prawie codzień jest w fortecy serenada, że panna Klelja jest bardzo mizerna, często chora, i inne podobne rzeczy. To głupie wyrażenie sprawiło, że Lodovico otrzymał odwrotną pocztą rozkaz powrotu. Wrócił, a szczegóły ustne były jeszcze smutniejsze dla Fabrycego.
Można odgadnąć, jaki był miły dla biednej księżnej; raczej zniósłby tysiąc razy śmierć, niżby wymówił przy niej imię Klelji. Księżna nienawidziła Parmy; dla Fabrycego zaś, wszystko co przypominało to miasto, było wzniosłe i wzruszające.
Księżna mniej niż kiedykolwiek zapominała o swej zemście; była tak szczęśliwa przed zajściem z Gilettim, a teraz cóż za los! żyła w oczekiwaniu straszliwego wydarzenia, o którem nie powiedziałaby ani słowa Fabrycemu, ona, która niegdyś, w dobie układu z Ferrantem, sądziła, że tak ucieszy Fabrycego wieścią, iż będzie pomszczony.
Można sobie teraz wyobrazić, jak miłe były rozmowy Fabrycego z księżną: tępe milczenie panowało między nimi prawie ciągle. W dodatku, księżna uległa chęci wypłatania figla temu nazbyt ukochanemu siostrzeńcowi. Hrabia pisywał do niej codzień; słał kurjerów jak za pierwszych czasów ich miłości. Biedny człowiek smażył sobie głowę aby nie mówić zbyt otwarcie o swych uczuciach i aby składać zabawne listy; zaledwie przeglądała je z roz-