bowiem węzłów krwi, można nazwać obcym kogoś, kto nic nie wie o naszych sprawach i kogo widuje się raz na rok.
Księżna bawiła pewnego wieczora u Fabrycego, wraz z margrabiną i jej córkami. Prałat miejscowy i proboszcz przyszli złożyć uszanowanie damom; prałat, który posiadał kapitały w domu handlowym i miewał świeże wiadomości, oznajmił:
— Książę parmeński umarł!
Księżna zbladła; zaledwie miała siłę wyrzec:
— Czy wiadome są szczegóły?
— Nie, odparł prałat; wiadomość ogranicza się do faktu śmierci, która jest pewna.
Księżna spojrzała na Fabrycego. — Zrobiłam to dla niego, powiadała sobie, zrobiłabym tysiąc razy więcej i oto on tu jest przy mnie obojętny, zadumany o innej! Znieść tę okropną myśl było nad siły księżnej; zemdlała. Wszyscy pośpieszyli jej z pomocą; ale, odzyskując przytomność, zauważyła że Fabrycy mniej sobie zadaje trudu niż prałat i proboszcz; dumał jak zazwyczaj.
— Myśli o tem, aby wrócić do Parmy, powiedziała sobie księżna; może aby zerwać małżeństwo Klelji z margrabią; ale ja potrafię temu przeszkodzić. Następnie, przypominając sobie obecność księży, pośpieszyła dodać:
— To był wielki monarcha, którego spotwarzono! Okropna strata!
Księża pożegnali się, a pani Sanseverina, chcąc zostać sama, oznajmiła że się położy.
— Ostrożność, powiadała sobie, każe mi czekać miesiąc lub dwa z powrotem do Parmy, ale czuję, że nie wytrzymam tak długo; zanadto cierpię tutaj. Ta zaduma, to milczenie Fabrycego, są dla mego serca nie do zniesienia. Ktoby mi był powiedział, że się znudzę pływając sam na sam z nim po tem uroczem jeziorze, i to w chwili gdy, aby go pomścić, uczyniłam więcej niż mogę mu wyznać! Po takim widoku, śmierć jest niczem. Płacę wybuchy
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/166
Ta strona została przepisana.