bia zastąpił ich innymi złodziejami, którzy mu dali ośmset tysięcy franków.
— Jakto! wykrzyknęła księżna zdumiona; mój Boże, jakież to okropne!
— Wasza Wysokość, odparła pani Sanseverina z najzimniejszą krwią, czy mam przekręcić magota na lewo?
— Mój Boże, nie! wykrzyknęła księżna; ale przykro mi, że człowiek taki jak hrabia zniżył się do tego rodzaju zysków.
— Bez tej kradzieży, byłby przedmiotem wzgardy wszystkich uczciwych ludzi.
— Wielki Boże! czy to możliwe?
— Pani, odparła pani Sanseverina, z wyjątkiem mego przyjaciela, margrabiego Crescenzi, który ma trzysta lub czterysta tysięcy franków renty, wszyscy tu kradną; i jak nie kraść w kraju, gdzie wdzięczność za najdonioślejsze usługi nie trwa ani miesiąca? Czemś realnem, czemś co przeżywa niełaskę, jest tylko pieniądz. Pozwolę sobie, pani, mówić straszliwe prawdy.
— Pozwalam ci i ja, rzekła księżna z głębokiem westchnieniem; mimo to, są mi one niezmiernie przykre.
— Otóż, pani, twój syn, bardzo porządny człowiek, może cię uczynić o wiele nieszczęśliwszą niż jego ojciec. Nieboszczyk książę miał usposobienie mniej więcej takie jak wszyscy; nasz obecny pan nie jest nigdy pewny że będzie czegoś chciał przez trzy dni z rzędu; tem samem, aby go być zupełnie pewnym, trzeba ustawicznie żyć w jego pobliżu i nie pozwolić mu mówić z nikim. Ponieważ tę prawdę nietrudno jest przejrzeć, nowa partja reakcji, kierowana przez dwie tęgie głowy, Rassiego i margrabinę Raversi, postara się dać księciu kochankę. Kochanka ta będzie miała wolną rękę w robieniu majątku i rozdawaniu podrzędnych posad; ale będzie odpowiadała przed stronnictwem za usposobienie swego pana.
Abym się czuła pewna na dworze Waszej Wysokości, trzebaby aby Rassi był wygnany i okryty hańbą; chcę, co więcej, aby spra-
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/178
Ta strona została przepisana.