razem ubóstwianej istoty. Powiadałem sobie: ona nie lubi republiki, ona która przewyższa mnie rozumem zarówno jak wdziękami i urodą. Zresztą, jak stworzyć republikę bez republikanów? Czyżbym się mylił? Za pół roku, przebiegnę, z mikroskopem w ręku i pieszo, małe mieściny w Ameryce i zobaczę czy mam jeszcze kochać jedyną rywalkę jaką pani posiada w mem sercu. Jeśli pani otrzyma ten list, pani baronowo, i jeśli żadne niepowołane oko nie czytało go przed panią, niech pani każe złamać młody buk, zasadzony o dwadzieścia kroków od miejsca gdzie ośmieliłem się przemówić do pani pierwszy raz. Wówczas każę zagrzebać, pod wielkim bukszpanem w ogrodzie, który pani zauważyła raz w czasie moich szczęśliwych dni, skrzynkę, gdzie znajdą się te rzeczy, które ściągają potwarze na głowę ludzi z mojemi przekonaniami. Z pewnością nie pozwoliłbym sobie pisać, gdyby lis nie był na moim tropie i gdyby nie mógł dotrzeć do lej niebiańskiej istoty. Zbadać bukszpan za dwa tygodnie“.
Skoro ma drukarnię do rozporządzenia, powiadała sobie księżna, wkrótce będziemy mieli zbiorek sonetów; Bóg wie, co on mi tam za imiona nada!
Zalotność księżnej kazała jej uczynić próbę; przez tydzień była cierpiąca, i dwór nie miał przemiłych wieczorów. Księżna-matka, zawstydzona wszystkiem co strach przed synem kazał jej uczynić w pierwszych dniach wdowieństwa, postanowiła spędzić ten tydzień w klasztorze, przy kościele gdzie pochowano nieboszczyka męża. Ta przerwa w wieczorach przygniotła księcia olbrzymią sumą wolnego czasu i zadała potężny cios wpływom ministra sprawiedliwości. Ernest V zrozumiał nudę, jaka mu grozi, w razie gdyby pani Sanseverina opuściła dwór lub bodaj przestała napełniać go radością. Wieczory zaczęły się na nowo, i książę objawiał coraz większe zainteresowanie komedjami dell’arte. Miał ochotę zagrać, ale nie śmiał przyznać się do tej ambicji. Jednego dnia, rumieniąc się mocno, rzekł do pani Sanseverina: Czemu i ja nie miałbym grać?
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/183
Ta strona została przepisana.