— Jesteśmy tu wszyscy na rozkazy Waszej Wysokości; jeśli W. W. raczy mi rozkazać, polecę ułożyć plan komedji, w której najświetniejsze sceny przypadną W. W. ze mną. Że zaś przez pierwsze dwa dni wszyscy są nieco niepewni, jeśli książę raczy mi się przyglądać z niejaką uwagą, pozwolę sobie poddawać mu odpowiedzi.
Wszystko ułożono bardzo zręcznie. Książę, bardzo nieśmiały, wstydził się swej nieśmiałości; trudy, jakie zadała sobie pani Sanseverina, aby mu oszczędzić tych męczarni, zrobiły głębokie wrażenie na młodym monarsze.
W dzień pierwszego występu, przedstawienie zaczęło się o pół godziny wcześniej niż zwykle; w tej chwili znajdowało się w salonie jedynie ośm lub dziesięć starszych pań. Te fizjognomje nie onieśmielały księcia; zresztą, damy owe, wychowane w Monachjum w prawdziwych zasadach monarchicznych, oklaskiwały wszystko. Czyniąc użytek ze swej władzy jako ochmistrzyni, pani Sanseverina zamknęła na klucz drzwi, któremi ciżba dworska wchodziła na widowisko. Książę, który miał zmysł literacki i był ładnym chłopcem, wywiązał się dobrze z pierwszych scen; bardzo sprytnie powtarzał zdania które czytał w oczach księżnej lub które mu poddawała. Gdy nieliczni słuchacze oklaskiwali ze wszystkich sił, pani Sanseverina dała znak, otwarto główne wejście i widownia zapełniła się w jednej chwili wszystkiemi pięknościami dworu, które, widząc uroczą i zadowoloną fizjognomję księcia, zaczęły klaskać; książę zaczerwienił się ze szczęścia. Grał rolę zakochanego w pani Sanseverina. Nietylko nie potrzebowała mu poddawać słów, ale niebawem musiała skracać sceny; mówił o swej miłości z zapałem, który wprawiał aktorkę w zakłopotanie; odpowiedzi jego trwały po pięć minut. Pani Sanseverina nie była już ową olśniewającą pięknością z zeszłego roku: więzienie Fabrycego, a więcej jeszcze pobyt z Fabrycym, chmurnym i milczącym, nad Lago Maggiore, przydały dziesięć lat pięknej Ginie. Rysy jej zaostrzyły się, miały więcej duszy a mniej młodości.
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/184
Ta strona została przepisana.