matka i syn sprzeczali się o to, kto ma opowiedzieć szczegóły pani Sanseverina, która, w odpowiedziach swoich, strzegła się aby nie wyrazić żadnego zdania. Przez dwie śmiertelne godziny, aktorzy tej nudnej sceny nie wyszli ze swoich ról. Książę poszedł sam po teki, które Rassi złożył na jego biurku; wychodząc od matki, zastał cały dwór, który go oczekiwał. — Idźcie stąd, zostawcie mnie w spokoju! wykrzyknął niegrzecznym tonem, którego nigdy u niego nie słyszano. Książę nie chciał aby go widziano niosącego teki: monarcha nie powinien nic nosić. Dwór rozproszył się w mgnieniu oka. Wracając, książę spostrzegł już tylko lokajów, którzy gasili świece; odprawił ich z wściekłością, zarówno jak biednego Fontanę, służbowego adjutanta, który był natyle niezręczny, iż przez gorliwość został.
— Wszyscy silą się niecierpliwić mnie dziś wieczór, rzekł ze złością do pani Sanseverina, wracając do gabinetu; przypisywał jej wiele rozumu i wściekły był, że wzbrania się wyrazić swoje zdanie. Ona znowuż uparła się nie powiedzieć nic, póki jej nie spytają wyraźniej. Upłynęło dobre pół godziny, zanim książę, który miał poczucie godności, zdecydował się powiedzieć: — Ależ czemu pani nic nie mówi?
— Jestem tu, aby służyć swojej pani i zapominać bardzo szybko to, co się mówi przy mnie.
— A więc, rzekł książę rumieniąc się mocno, nakazuję pani wyrazić swoje zdanie.
— Karze się zbrodnie poto, aby się nie powtarzały. Otruto nieboszczyka księcia? to bardzo wątpliwe; otruli go jakobini? tego właśnie Rassi pragnie dowieść, gdyż wówczas staje się dla W. W. na zawsze nieodzownem narzędziem. W takim razie, W. W., która zaczyna panowanie, może się spodziewać wielu wieczorów takich jak dzisiejszy. Poddani mówią powszechnie, co jest rzetelną prawdą, że książę ma dobry charakter; dopóki książę nie każe powiesić jakiego liberała, będzie się cieszył tą reputacją i z pewnością nikomu nie przyjdzie do głowy zadać mu truciznę.
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/187
Ta strona została przepisana.