który postradał tekę; to choroba, z której leczy jedynie śmierć i... która uśmierca. Cóż za nieszczęście byłoby zostać ministrem zamłodu! Muszę mu to napisać; niech wie o tem urzędownie, nim zerwie ze swoim panem... Ale zapomniałam o mej poczciwej służbie.
Zadzwoniła. Garderobiane wciąż pakowały kufry, powóz zajechał, ładowano go; służący którzy nie byli zajęci otaczali powóz ze łzami w oczach. Chekina, która, w ważnych okolicznościach, wchodziła do księżnej sama, doniosła jej o wszystkich tych szczegółach.
— Każ im wejść, rzekła księżna.
W chwilę później, przeszła do sali.
— Przyrzeczono mi, rzekła, że wyrok na mego siostrzeńca nie uzyska podpisu monarchy (tak mówi się we Włoszech); zawieszam tedy wyjazd. Zobaczymy, czy moi wrogowie będą mieli natyle wpływu, aby zmienić to postanowienie.
Po krótkiem milczeniu, służba zaczęła krzyczeć: Niech żyje księżna pani! i klaskać z zapałem. Księżna, która znajdowała się w sąsiednim pokoju, zjawiła się wreszcie niby oklaskiwana aktorka, skłoniła się lekko służbie i rzekła: — Moje dzieci, dziękuję wam. — Gdyby rzekła słowo, wszyscy w tej chwili ruszyliby szturmować do zamku. Na znak księżnej, pocztyljon, dawny przemytnik i człowiek oddany jej całą duszą, udał się za nią.
— Przebierzesz się za wieśniaka, wyśliźniesz się z Parmy jak zdołasz, najmiesz wózek i ruszysz do Bolonji. Wejdziesz pieszo florencką bramą i oddasz panu Fabrycemu, w gospodzie Pelegrino, paczkę którą wręczy ci Chekina. Fabrycy kryje się tam pod mianem Józefa Bossi; nie zdradź go, nie daj poznać, że go znasz; wrogowie może poślą szpiegów za tobą. Fabrycy odeśle cię tu w kilka godzin albo w kilka dni; wracając zwłaszcza trzeba podwoić ostrożność, aby go nie zdradzić.
— Ba! ludzie margrabiny Raversi! wykrzyknął pocztyljon; czekamy ich; gdyby pani pozwoliła, rychłobyśmy ich wytłukli.
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/19
Ta strona została przepisana.