Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/210

Ta strona została przepisana.

stanie? Widzi pani, że ja postępuję szczerze; czy zechcesz bawić się ze mną w jezuitkę?
— Nie: uczciwie, jeżeli Fabrycy będzie ocalony; jeżeli, całą swoją mocą, uczynisz go książę koadjutorem i przyszłym arcybiskupem, wyrzekam się mej czci i jestem twoją. Wasza Wysokość zobowiązuje się położyć słowo zezwalam na podaniu, które arcybiskup przedłoży w ciągu tygodnia.
— Podpisuję in blanco; panuj nade mną i nad moim krajem! wykrzyknął książę, rumieniąc się ze szczęścia, nieprzytomny. Zażądał ponownej przysięgi. Był tak wzruszony, że zapomniał swej wrodzonej nieśmiałości, i w tej kaplicy, gdzie byli sami, szeptał pani Sanseverina rzeczy, które, powiedziane trzy dni wprzódy, byłyby zmieniły jej opinję o nim. Ale rozpacz, spowodowana niebezpieczeństwem Fabrycego, ustąpiła zgrozie przysięgi, którą jej wydarto.
Pani Sanseverina była przerażona tem co uczyniła. Jeżeli nie czuła jeszcze całej okropnej goryczy wyrzeczonych słów, to dlatego, że uwagę jej pochłaniała myśl, czy generał Fontana zdąży.
Aby się uwolnić od nieprzytomnych oświadczyn tego dziecka i odmienić nieco bieg rozmowy, pochwaliła obraz Parmezana w głównym ołtarzu kaplicy.
— Bądź tak dobra i zgódź się abym ci go przysłał.
— Przyjmuję, odparła, ale pozwól książę, abym pobiegła naprzeciw Fabrycego.
Wpół przytomna, powiedziała woźnicy aby wypuścił konie galopem. Na moście zwodzonym spotkała Fontanę i Fabrycego, który wychodził pieszo.
— Jadłeś?
— Nie, cudem.
Księżna rzuciła się na szyję Fabrycemu i popadła w omdlenie, które trwało godzinę, budząc obawy zrazu o jej życie, później o rozum.
Fabio Conti zbladł z wściekłości na widok Fontany; tak przewlekał uczynienie zadość rozkazom księcia, że adjutant, który przy-