Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/221

Ta strona została przepisana.

ujrzał portret, wściekłość jego nie miała granic; kazał wezwać Fabrycego, połajał go ostro, w formie którą gniew czynił chwilami bardzo gminną. Można sobie wyobrazić, że Fabrycy nie zachował się tak, jakby to uczynił w podobnej okoliczności Fenelon; wysłuchał z pokorą i szacunkiem, skoro zaś prałat skończył, opowiedział mu historję przekładu genealogji, sporządzonego z rozkazu hrabiego Mosca, w epoce jego uwięzienia. Wydano ją w celach światowych, co mu się zawsze zdawało niezbyt właściwe dla człowieka jego stanu. Co do portretu, nie miał udziału w jego powtórnem wydaniu, jak zresztą i w pierwszem; kiedy mu księgarz przesłał, w czasie jego rekolekcyj, dwadzieścia cztery egzemplarze tego wydania, posłał służącego, aby mu kupił dwudziesty piąty, i, dowiedziawszy się w ten sposób, że portret sprzedają po trzydzieści soldów, przesłał księgarzowi sto franków za dwadzieścia cztery egzemplarze.
Wszystkie te racje, mimo że przedstawione najumiarkowaniej przez człowieka który miał inne troski na sercu, podnieciły gniew arcybiskupa; posunął się tak daleko, że obwinił Fabrycego o obłudę.
— Oto ludzie z gminu, powiadał sobie Fabrycy, nawet gdy zdobędą wykształcenie!
Miał wówczas poważniejszą troskę: listy ciotki, która nalegała bezwarunkowo, aby wrócił do pałacu Sanseverina, lub przynajmniej aby ją odwiedzał niekiedy. Tam, Fabrycy pewny był, że usłyszy o wspaniałych zabawach z okazji małżeństwa Klelji: otóż czuł, że tegoby nie umiał znieść, nie czyniąc z siebie widowiska.
Kiedy odbyła się ceremonja ślubna, Fabrycy już od całego tygodnia pogrążył się w zupełnem milczeniu, nakazawszy swemu pokojowcowi i ludziom z którymi się stykał, aby się doń nigdy nie odzywali.
Monsignore Landriani, dowiedziawszy się o tym nowym wybryku, kazał wzywać Fabrycego częściej niż zazwyczaj i rozpoczynał z nim długie rozmowy; obarczył go nawet konferencjami z paru