w tym kącie gdzie schronił się Fabrycy. Niezwykły w tem miejscu strój generała Minorytów pociągnął jej oczy; zrazu nie spostrzegła szczupłego człowieka w skromnem czarnem ubraniu, który z nim rozmawiał; jakiś tajemny odruch przykuł jej wzrok do tego człowieka. Wszyscy tu mają mundury lub bogato haftowane fraki: kim mógłby być ten młodzieniec w tak prostem czarnem ubraniu? Patrzała nań z głęboką uwagą, kiedy jakaś dama, siadając, trąciła jej fotel. Fabrycy odwrócił głowę; nie poznała go, taki był zmieniony. Zrazu powiedziała sobie: To ktoś podobny do niego, to musi być jego starszy brat; ale myślałam, że brat jest tylko o kilka lat starszy, a to jest mężczyzna czterdziestoletni. Naraz poznała go po drgnieniu ust.
Biedny, ile on wycierpiał! powiedziała sobie. Spuściła głowę, przygnieciona bólem, a nie aby być wierną swemu ślubowi. Serce jej ścisnęło się litością; o ileż lepiej wyglądał po dziesięciu miesiącach więzienia! Nie patrzała nań już; ale, mimo iż nie odwracając wyraźnie głowy w jego stronę, widziała każdy jego ruch.
Po koncercie, ujrzała że podchodzi do stolika przeznaczonego na partję książęcą, o kilka kroków od tronu; odetchnęła kiedy się oddalił.
Ale margrabiemu Crescenzi bardzo było nie w smak, iż widzi żonę tak daleko od tronu; cały wieczór tłumaczył pewnej damie, siedzącej o trzy fotele od księżnej-matki i której mąż miał wobec niego zobowiązania pieniężne, że dobrzeby uczyniła zamieniając się na miejsca z margrabiną. Kiedy biedna kobieta, jak można pojąć, opierała się, odszukał męża-dłużnika, któremu przemówił do rozsądku; wreszcie margrabia dokonał szczęśliwie transakcji i poszedł po żonę. — Ty będziesz zawsze za skromna, rzekł. Czemu tak spuszczasz oczy? wziąłby cię ktoś za jaką mieszczkę zdumioną, że się tu znalazła i budzącą wzajem zdumienie we wszystkich. Ta postrzelona Sanseverina zawsze coś urządzi. I mówi się o zwalczaniu jakobinizmu! Pomyśl, że twój mąż zajmuje pierwsze miejsce na dworze księżnej-matki; a gdyby nawet republikanie zdołali znieść dwór lub
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/227
Ta strona została przepisana.