na dworze, połączone z nieskazitelnością jego obyczajów, zyskało mu taką cześć, że wkońcu namyślił się posłuchać rad ciotki.
„Książę ma dla ciebie tyle czci, pisała, że rychło trzeba spodziewać się niełaski; przy pierwszej sposobności zlekceważy cię, a w ślad za tem pójdzie wzgarda dworaków. Ci mali despoci, choćby i najporządniejsi ludzie, są zmienni jak woda. Zawsze dla jednej przyczyny: nuda. Siłę przeciw kaprysowi księcia możesz znaleźć tylko w kazalnicy. Tak pięknie improwizujesz! staraj się mówić pół godziny na temat religji, w początkach będziesz gadał herezje; ale najmij sobie dyskretnego teologa, który będzie obecny na kazaniu i zwróci ci uwagę na błędy, a poprawisz je nazajutrz.
Męczarnia zdławionej miłości sprawia, iż każda rzecz wymagająca uwagi staje się okrutnym przymusem. Ale Fabrycy powiadał sobie, że jego wpływ na lud, o ile go zdobędzie, może stać się kiedyś pożyteczny dla ciotki i hrabiego, dla którego szacunek jego wzrastał codzień, w miarę jak życie uczyło go poznawać niegodziwość ludzką. Zdecydował się wstąpić na ambonę; powodzenie, do którego przyczyniły się jego chudość i wytarta sutanna, było bezprzykładne. W kazaniach jego był powiew głębokiego smutku, który, połączony z jego urodą i z legendą o faworach na dworze, porwał serca kobiet. Wymyśliły, że był jednym z najdzielniejszych kapitanów Napoleona. Niebawem, bajkę tę zmieniono w niewzruszony fakt. Zatrzymywano miejsca w kościele gdzie miał kazać; biedni sadowili się tam, przez spekulację, od piątej rano.
Powodzenie było takie, iż Fabrycy powziął wreszcie myśl, która przeobraziła do cna jego duszę: mianowicie iż, bodaj przez prostą ciekawość, margrabina Crescenzi może kiedy przyjść na jego kazanie. I naraz oczarowana publiczność spostrzegła, że talent jego jakby się podwoił; w chwilach wzruszenia pozwalał sobie na obrazy, których śmiałość przyprawiłaby o drżenie najwytrawniejszych mówców; zapominając samego siebie, poddawał się natchnieniu, i całe audytorjum zalewało się łzami. Ale napróżno jego oko szu-
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/237
Ta strona została przepisana.